Kanadyjskie prawo stanowi, że aby uzyskać tamtejsze obywatelstwo, trzeba mieszkać w Kanadzie przez okres przynajmniej 3 lat w ciągu ostatnich 4 lat przed złożeniem podania. Według Kenney'a oszustwa dopuszczają się osoby, które nie chcą mieszkać w Kanadzie, a mimo to korzystać z jej dobrodziejstw, takich jak darmowa służba zdrowia czy subsydiowane czesne na studiach. Dotychczas władze w Ottawie odebrały kanadyjskie obywatelstwo zaledwie 66 osobom, zazwyczaj po ciągnących się w nieskończoność, uciążliwych rozprawach sądowych.
Zdaniem Kenneya sytuacja taka już się więcej nie powtórzy, bo rząd dysponuje mocnymi dowodami na nieuczciwość pretendentów do obywatelstwa, a większość z nich nie mieszka w Kanadzie na stałe. Akcja rządu to wynik dwuletniego dochodzenia. Obecnie rząd jest na etapie powiadamiania osób, które ubiegały się o nie z nieczystych pobudek, że w niedługim czasie je utracą.
Z przeprowadzonego rok temu sondażu ośrodka Angus Reid wynika, że według 46 proc. respondentów imigracja wywiera negatywny wpływ na Kanadę. Odmiennego zdania było 34 proc. badanych. Przez ostatnich 10 lat władze kanadyjskie wydały ok. 250 tys. kart stałego pobytu. Zdaniem niektórych zwiększenie imigracji będzie rozwiązaniem kwestii starzenia się społeczeństwa. Inni argumentują, że imigranci obciążają system świadczeń socjalnych w Kanadzie, a żeby móc poradzić sobie w nowym kraju, potrzebują większej pomocy - np. opłacenia kursów językowych.
PAP, arb
