Rzecznik podkreślił, że Libia chce kolejnych rozmów z przedstawicielami amerykańskich władz, po spotkaniu, które odbyło się w weekend w Tunezji. Dodał, że przedstawiciele libijskich władz sześć razy spotkali się także z wysokimi rangą reprezentantami powstańców. Na początku tygodnia libijskie władze informowały o spotkaniu z przedstawicielami USA, ale odmówiły ujawnienia, gdzie ono się odbyło i kto wziął w nim udział.
Tymczasem trwają ataki lotnictwa NATO na Libię - 22 lipca sześć osób zginęło w nalotach na fabrykę produkującą rurociągi na potrzeby projektu sztucznej rzeki w pobliżu portowego miasta Brega. Według jednego z dyrektorów tego projektu śmierć poniosło sześciu strażników. W fabrykę miały trafić trzy bomby - została ona poważnie uszkodzona. Rzecznik władz w Trypolisie Musa Ibrahim potępił "kryminalny i niczym nieusprawiedliwiony atak", przypominając, że jego kraj ostrzegał NATO przed prowadzeniem wszelkich ataków na obiekty związane z projektem. Projekt "Wielka sztuczna rzeka" dostarcza wodę z podziemnych pokładów na Saharze do gęsto zaludnionych miast na wybrzeżu.
Z kolei w nocy z 22 na 23 lipca co najmniej siedem silnych eksplozji, będących najpewniej rezultatem nalotów NATO, słychać było w centrum stolicy Libii, Trypolisu - poinformowali świadkowie. Eksplozje wstrząsnęły przede wszystkim kompleksem, w którym znajduje się rezydencja libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego. W czasie operacji międzynarodowej w Libii obiekt wielokrotnie stawał się celem ataków NATO.
Wybuchy nastąpiły w kilkuminutowych odstępach. Nie ma na razie informacji o ewentualnych ofiarach. Według agencji Reutera nocne wybuchy były najsilniejszymi w mieście od kilku tygodni. Nieco później libijska telewizja podała, powołując się na źródło wojskowe, że NATO "bombarduje obecnie obiekty cywilne w Trypolisie".
PAP, arb