Demonstranci nie doszli jednak do celu, bo wcześniej zatrzymał ich kordon wojska. Na uczestników marszu z bocznych ulic ruszyły grupy mężczyzn uzbrojonych w noże i kije, wywiązała się uliczna walka na pięści i kamienie. Wśród tłumu słychać było strzały, jednak nie jest jasne, kto strzelał. Wcześniej agencja Reuters podawała, że były to siły bezpieczeństwa, które najpewniej użyły ślepych nabojów podczas rozpędzania sobotniej manifestacji.
Na razie nie wiadomo, kim byli napastnicy. Mogli oni zostać specjalnie wynajęci do rozbicia marszu lub byli to sklepikarze i mieszkańcy, którym nie podobało się, że przez kolejny protest ucierpią ich interesy - sugeruje agencja Reuters. Ostatecznie uczestnicy demonstracji małymi grupami wrócili na plac Tahrir.
Do starć doszło po transmitowanej przez telewizję przemowie przewodniczącego Najwyższej Rady Wojskowej, marszałka Mohammeda Husejna Tantawiego, z okazji rocznicy zamachu stanu z 1952 roku, który zapoczątkował czasy republiki. Tantawi chciał złagodzić napięcie w społeczeństwie, chwaląc młodych Egipcjan, którzy przyczynili się do obalenia Mubaraka.PAP, arb