Berlusconi kupił willę na Lampedusie

Berlusconi kupił willę na Lampedusie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Silvio Berlusconi, fot. Wikipedia
Za 1,5 miliona euro premier Włoch Silvio Berlusconi kupił willę na wyspie Lampedusa, pogrążonej w kryzysie z powodu napływu imigrantów z Afryki. To, jak podkreślano, gest solidarności z ludnością, ale szef rządu niemal na pewno ani raz nie zatrzyma się w tej rezydencji.
W niedawno kupionej przez Berlusconiego, wymagającej kapitalnego remontu posiadłości Villa Due Palme, położonej w części wyspy o nazwie Cala Francese, rozpoczęły się już prace renowacyjne. Premier kupił willę, bo - jak mówił podczas wizyty w kwietniu na wyspie - dzięki niej, także on będzie niedługo "mieszkańcem Lampedusy". Transakcja sfinansowana została z  dużym opóźnieniem, gdyż wcześniej sprawdzano status domu i terenu, na którym stoi. Teraz już willa wchodzi w skład osobistego majątku premiera - magnata finansowego, który odkąd ją kupił nigdy w niej nie był.

Co więcej - zauważa włoska prasa - trudno wyobrazić sobie, by Silvio Berlusconi kiedykolwiek zatrzymał się w swojej nowej rezydencji. Jest ona przede wszystkim zbyt skromna i mała. Dziennik "La Repubblica" przypomniał niedawno, że jednopiętrowa willa Dwie Palmy ma "tylko" 330 metrów kwadratowych, pięć małych sypialni, trzy łazienki i  werandę z grillem. Poprzedni właściciele wynajmowali ją latem grupom przyjaciół za 3 tysiące euro tygodniowo.

Przede wszystkim jednak willa nie ma należytej ochrony: otoczona jest niewysokim murem i ma wyjście prowadzące prosto na publiczną plażę. Absolutny brak środków bezpieczeństwa nie pozwoli na to, by premier mógł tam się zatrzymać. Na razie zapowiedziano, że wakacje ma tam spędzić w sierpniu następca Berlusconiego na stanowisku szefa jego partii Lud Wolności, były minister sprawiedliwości Angelino Alfano. Szef rządu oddał mu tymczasowo do dyspozycji swój nowy dom. - Zobaczycie, przekonam Berlusconiego, by kupił jeszcze jedną willę - obiecał w tych dniach burmistrz Lampedusy Bernardino De Rubeis.

Gest włoskiego premiera tłumaczy się wolą wsparcia mieszkańców wyspy, na którą od  początku roku przybyło ponad 40 tysięcy nielegalnych imigrantów i  uchodźców z Afryki północnej, głównie z Tunezji. Kryzys wywołany tą sytuacją doprowadził do upadku branży turystycznej w miejscu uważanym do niedawna za prawdziwą perłę Morza Śródziemnego.

pap, ps