W minionym tygodniu rząd Białorusi zaproponował zaostrzenie przepisów o masowych zgromadzeniach i przesłał odpowiedni projekt do parlamentu. Deputowany, szef komisji ds. praw człowieka w Izbie Reprezentantów Anatol Hłaz, przyznał w wywiadzie dla agencji BiełTA, że milczące protesty "były jednym z bodźców" do poprawek.
Brak działań też będzie karany
Na Białorusi organizatorzy demonstracji muszą wystąpić o zgodę władz, a jeśli jej nie mają, demonstracje są traktowane jako odbywające się bez zezwolenia i grozi za nie odpowiedzialność administracyjna. - Skoro pojawiła się taka forma wyrażenia protestu jak flash moby, państwo musi ją regulować - powiedział Hłaz. Jak dodał, projekt zgłoszony przez rząd proponuje, by jako pikietę traktować wszelką "wspólną masową obecność obywateli w określonym z góry miejscu publicznym", w tym na świeżym powietrzu, która odbędzie się o ustalonym czasie, a jej celem będą "określone z góry działania", jak i "brak działań"; zgromadzenie zaś będzie organizowane, również przez internet, "w celu publicznego wyrażenia nastrojów społeczno-politycznych lub protestu".
Co to jest "brak działań"
- Co w tym kontekście oznacza "brak działań", można interpretować różnie. Możliwe, że aby uniknąć dwuznacznej interpretacji (przepisów), sensowny byłby zakaz inicjowania przeprowadzenia masowych zgromadzeń przez sieci społecznościowe. Jakakolwiek publikacja wezwań na nie będzie uważana za naruszenie prawa. Jednak to tylko wstępne warianty - powiedział deputowany. Według niego poprawki mogą być przyjęte najwcześniej w połowie grudnia.
Obrońcy praw człowieka zwracają uwagę, że dotąd sądy skazywały osoby zatrzymane po protestach z artykułu o drobnym chuligaństwie - np. za przeklinanie w miejscu publicznym. Po przyjęciu nowych przepisów w protokołach milicyjnych mowa będzie o "naruszeniu przepisów o masowych zgromadzeniach i pikietach, co da władzom możliwość karania administracyjnego za akcje, w których bierze udział dosłownie kilka osób" - powiedział obrońca praw człowieka Hary Pahaniajła środowej "Komsomolskiej Prawdzie w Biełorussii".
Konstytucja "gwarantuje" wolność zgromadzeń
Na pytanie gazety, gdzie w innych krajach karana jest "zorganizowana bezczynność" działacz odparł, że "takich ograniczeń nie ma nigdzie na świecie". "Komsomolskaja Prawda" zamieszcza obok wywiadu fragment konstytucji Białorusi, mówiący o swobodzie zgromadzeń - jest ona "gwarantowana przez państwo", a tryb ich przeprowadzania "regulowany przez prawo".
Po pierwszych mniej licznych akcjach milczące protesty zgromadziły 15 czerwca tysiące ludzi w Mińsku i na całej Białorusi, wówczas także milicja zaczęła zatrzymywać ludzi biorących w nich udział. W następnych tygodniach sądy zaostrzały kary dla zatrzymanych - jeśli najpierw skazywały ich na grzywny, to od przełomu lipca i sierpnia wydawały wyroki od pięciu do 15 dni aresztu. Według obrońców praw człowieka łącznie podczas akcji protestu zatrzymano około 2 tys. osób, w tym przypadkowych przechodniów, a także dziesiątki dziennikarzy. Ostatni protest, 27 lipca był nieliczny i w Mińsku obył się bez zatrzymań.
zew, PAP
