Powstaje film o śmierci Polaka na lotnisku

Powstaje film o śmierci Polaka na lotnisku

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Reuters/Forum) 
Sprawa śmierci Roberta Dziekańskiego zostanie opowiedziana w paradokumentalnym filmie "TAZED", będącym rekonstrukcją zdarzeń w 2007 roku na lotnisku w Vancouver. Zdjęcia mają się zacząć wiosną przyszłego roku.
14 października 2007 roku Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver policjanci użyli tasera, żeby go obezwładnić. Jak wynikało z  nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zarejestrował na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i  dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do  właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.

Zabili Polaka na lotnisku - proces znów przełożony

Reżyser filmu i autor scenariusza Lawrence Keane powiedział, że  historia Dziekańskiego, polskiego imigranta, na którego na lotnisku w  Vancouver czekała matka, poruszyła wiele osób na całym świecie. - To co  się zdarzyło się Robertowi może zdarzyć się każdemu i coś z tym trzeba było zrobić – dodał. - Przecież gdyby ktoś nie nakręcił przypadkiem przebiegu wydarzenia, całej sprawy by nie było - podkreślił.

- Kiedy zacząłem czytać materiały z dochodzenia pomyślałem, że tej sprawy nie można w żaden sposób zatuszować. Kiedy pisałem scenariusz, szukałem głównej osi tej opowieści, w końcu na ekranie komputera przykleiłem kartkę z pytaniem – "Why did he die" (dlaczego umarł) –  powiedział Keane. Jego zdaniem, istotny jest polityczny aspekt historii Roberta Dziekańskiego. - W istocie to sygnał ostrzegawczy, historia o wymiarze przestrogi. Żyjemy w czasach po zamachu na World Trade Center, który spowodował wręcz paranoiczną odpowiedź władz jeśli chodzi o  bezpieczeństwo. Trzeba pamiętać o czym mówił Thomas Jefferson (trzeci prezydent USA – red.). Zwracał uwagę, że trzeba być bardzo uważnym jeśli chodzi o nasze wolności, że rządy zabierają nam tylko tyle wolności na  ile im pozwalamy - powiedział.

Zaczyna się od śmierci

Scenariusz paradokumentalnego filmu „TAZED" jest rekonstrukcją wydarzeń, które doprowadziły do śmierci Dziekańskiego, odtwarzają je  aktorzy grający realne postacie. - Wszystko zaczyna się od śmierci Roberta. 95 proc. filmu to rozmowy z ludźmi, to bardzo osobiste wypowiedzi – powiedział Keane. - Przy czym nie jest to historia jak z serialu telewizyjnego. Francuski reżyser Jean-Luc Godard mówił, że każda filmowa historia powinna mieć początek, środek i koniec, ale niekoniecznie w takim właśnie porządku. I w ten sposób przebiega ta historia. Na koniec musisz sam dojść do własnych wniosków – co właściwie się stało i dlaczego, jak to się stało, że znalazł się w takiej sytuacji, jaki był stan umysłu Roberta, jakie były okoliczności tego wydarzenia, co działo się w  relacjach z innymi ludźmi – powiedział Keane.

Policjanci się nie wypowiedzą

Ze względu na proces czterech policjantów Royal Canadian Mounted Police (RCMP), którzy porazili Dziekańskiego paralizatorem (rozpoczęcie procesu jest przesuwane od kilku miesięcy), w filmie nie ma rozmów z  policjantami. Jednak jednym z rozmówców jest policyjny psycholog, który wyjaśnia, co może dziać się w umyśle policjanta w takiej sytuacji.

Część zdjęć została w czerwcu nakręcona w  Gliwicach. Zdjęcia, które relacjonują podróż Dziekańskiego z Gliwic na  lotnisko w Katowicach, i które mają być wykorzystane w filmie, zrobił polski fotografik Sergiusz Sachno.

Wykorzystają "crowd funding"

Przygotowywane jest finansowanie produkcji. Film może liczyć m.in. na dofinansowanie z budżetu w ramach refundacji podatkowej przyznawanej kanadyjskiej produkcji filmowej, trwają też rozmowy z  polonijnymi środowiskami biznesowymi w Kanadzie. Dla zainteresowanych inwestorów będzie też możliwość objęcia udziałów w spółce produkcyjnej, dających prawo do przyszłej dywidendy. Twórcy chcą też wykorzystać coraz popularniejszą w Ameryce Północnej formę finansowania produkcji filmowej o niewielkim budżecie – czyli crowd funding, zbierania pieniędzy od wszystkich zainteresowanych powstaniem filmu, m.in. przez stronę internetową.

zew, PAP