Wcześniej, wygłaszając mowę końcową przed sądem, była premier wyraziła opinię, że jej proces zakończy się wyrokiem skazującym. O inspirowanie tego wyroku raz jeszcze oskarżyła prezydenta Janukowycza, który - jej zdaniem - dąży do usunięcia jej z polityki.
Proces Tymoszenko ruszył w czerwcu. 27 września prokuratura uznała, że wina byłej premier została dowiedziona, i zażądała dla niej siedmiu lat pozbawienia wolności, trzyletniego zakazu zajmowania "określonych stanowisk" oraz wypłacenia państwowemu koncernowi paliwowemu Naftohaz Ukrainy odszkodowania w wysokości 1,5 mld hrywien (609 mln złotych). Jest to suma strat, na jakie była premier miała narazić Naftohaz, podpisując niekorzystny - zdaniem obecnych władz w Kijowie - kontrakt gazowy z Rosją. Proces Tymoszenko skłonił wiele krajów zachodnich, z Francją i Niemcami na czele, do apeli, by zamrozić toczące się obecnie negocjacje z Ukrainą w sprawie nowej umowy o pogłębionym stowarzyszeniu i wolnym handlu.
Tymoszenko stoi na czele bloku politycznego jej imienia, który jest największym ugrupowaniem opozycji w ukraińskim parlamencie. Jeśli w wyniku procesu była premier Ukrainy zostanie skazana, zamknie jej to drogę do udziału w wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
PAP, arb