Przed meczetem w Damaszku został pobity działacz opozycji i głośny krytyk rządów Baszara el-Asada, Riad Seif. Chory na raka Seif został natychmiast przetransportowany do szpitala, jego stan jest na razie nieznany. Demonstranci nieśli transparenty, wzywające społeczność międzynarodową do ochrony cywilów; słychać skierowane do prezydenta Asada krzyki: "Nie kochamy cię, opuszczamy ciebie i twoją partię" - pisze Reuters, powołując się na nagrania z manifestacji.
Protestujący spalili flagi Rosji i Chin w reakcji na weto tych państw w sprawie projektu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której syryjskiemu reżimowi grożono sankcjami, jeśli nie zaprzestanie brutalnych represji - powiedział jeden z działaczy telewizji Al-Dżazira. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział, że władze w Damaszku powinny wprowadzić "niezbędne reformy". Jeśli okaże się, że są do tego niezdolne, powinny ustąpić, jednak mogą o tym zdecydować wyłącznie "Syryjczycy i syryjskie władze" - podkreślił.
Organizacja Lokalne Komitety Koordynacyjne mówi też o ciężkim ostrzale w miejscowości Jassem w południowej prowincji Dera, gdzie w marcu rozpoczęły się antyreżimowe protesty. W Rastanie wojsko otoczyło meczety, by zapobiec protestom po piątkowych modlitwach. Rastan - gdzie przez pięć dni trwały starcia między siłami reżimu a dezerterami z armii - w zeszłym tygodniu ostatecznie znalazł się pod kontrolą sił rządowych. Damaszek zaprzecza doniesieniom o dezercjach.
Od połowy marca, gdy rozpoczęły się antyreżimowe protesty, w Syrii zginęło ok. 2,9 tys. osób, w tym funkcjonariusze sił bezpieczeństwa, a ok. 15 tysięcy zostało zatrzymanych - podała ONZ. Od początku września liczba zabitych wzrosła co najmniej o 200 osób - zauważa agencja Associated Press.
zew, PAP