Unia nie chce Janukowycza w Brukseli

Unia nie chce Janukowycza w Brukseli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiktor Janukowycz (fot. KPRM) 
Komisja Europejska odwołała czwartkową wizytę w Brukseli prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, tłumacząc, że woli poczekać na postęp w sprawie byłej premier Julii Tymoszenko skazanej na siedem lat więzienia. Janukowycz odrzucił naciski ze strony państw Zachodu w obronie Tymoszenko. Nie wykluczył odłożenia zawarcia umowy stowarzyszeniowej z UE.
- Przełożyliśmy datę wizyty czekając na lepsze warunki do poczynienia postępów w kwestiach dwustronnych - oświadczyła rzeczniczka Komisji Europejskiej Pia Ahrenkilde Hansen. Jak podkreśliło inne źródło w KE, UE zależy przede wszystkim na tym, by władze w Kijowie wzmocniły państwo prawa oraz zapewniły niezależność systemu sądownictwa w kraju. Z kolei w wypowiedzi dla agencji AFP Ahrenkilde Hansen podkreśliła, że wizyta nie została anulowana, a jedynie przełożona. - Nie chodzi o anulowanie wizyty, lecz o jej odroczenie bez ustalenia terminu - sprecyzowała.

Co z umową stowarzyszeniową?

Prezydent Ukrainy miał być w Brukseli w najbliższy czwartek i spotkać się z przewodniczącym KE Jose Manuelem Barroso oraz przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem van Rompuyem. Rozmowy Janukowycza z szefami instytucji unijnych miały pozwolić na rozstrzygnięcie ostatnich kwestii wstrzymujących finalizację umowy stowarzyszeniowej i umowy o pogłębionym handlu między UE a Ukrainą.

Ubiegłotygodniowy wyrok sądu w Kijowie skazujący na siedem lat więzienia byłą premier Ukrainy Julię Tymoszenko położył się jednak cieniem na stosunkach UE-Ukraina. Skazanie liderki opozycji potępiła większość eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim, a niektóre z państw UE, w tym Niemcy, Francja i Szwecja, zaapelowały, by podpisanie i ratyfikację umów stowarzyszeniowej i handlowej uzależnić od poprawy sytuacji politycznej na Ukrainie.

Apeli nie wysłuchano

O nieodwoływanie wizyty zaapelował z kolei szef liberałów w PE Guy Verhofstadt. Zaznaczył, że podczas tej wizyty może dojść do zakończenia negocjacji, "a to umocni na Ukrainie państwo prawa, da możliwość reformy konstytucjonalnej oraz zapewni wolność mediów". Wyraził nadzieję, że ukraiński parlament przegłosuje planowane zmiany w kodeksie karnym. - Zakończy to kłótnie (między UE i Ukrainą - red.) i ustanowi być może dobrą podstawę do tego, by oddalić nowe oskarżenia pod adresem Julii Tymoszenko - powiedział.

W podobnym tonie wyraził się były minister spaw zagranicznych Ukrainy i jeden z liderów ukraińskiej opozycji Arsenij Jaceniuk. - Podpisanie umowy stowarzyszeniowej i handlowej jest bardzo ważne dla Ukrainy. To jest moment historyczny, który określi, w jakim kierunku pójdziemy. Chcemy, by prezydent Janukowycz zakończył negocjacje 20 października - mówił. Wyraził nadzieję, że parlament poprzez planowane przez rząd zmiany w kodeksie karnym. Planowane zmiany przewidują zniesienie kary więzienia za przestępstwa gospodarcze (za takie skazana jest Tymoszenko). Wprowadzenie zmian w kodeksie pozwoliłoby na uwolnienie byłej premier.

Kolejne kłopoty Tymoszenko

Służby bezpieczeństwa (SBU) Ukrainy poinformowały o wszczęciu przeciwko Tymoszenko nowej sprawy karnej. SBU zarzuca jej, że kiedy w latach 90. była prezesem korporacji Jedyni Enerhetyczni Systemy Ukrajiny (JESU), działając w porozumieniu z ówczesnym premierem Pawłem Łazarenką, doprowadziła do obciążenia budżetu państwa spłatą długu JESU w wysokości 405,5 mln dolarów wobec ministerstwa obrony Rosji.

11 października sąd w Kijowie skazał Tymoszenko na siedem lat więzienia i trzyletni zakaz zajmowania stanowisk publicznych za podpisanie, ze szkodą dla skarbu państwa, umów gazowych z Rosją w 2009 roku.

"Ukraina jest niepodległa"

We wcześniejszym wywiadzie dla zachodnich mediów Janukowycz, odnosząc się do apeli o zwolnienie Tymoszenko, powiedział: "Powtarzam raz jeszcze, że Ukraina jest niepodległym państwem i nie można jej stawiać warunków". W wypowiedzi dla tych mediów (Bloomberg, "Corriere della Sera", "Frankfurter Allgemeine Zeitung", "The Times", "The New York Times", "The Wall Stereet Journal") Janukowycz oświadczył, że umowa stowarzyszeniowa (z UE) jest dla jego kraju ważnym dokumentem, lecz "jeśli z jakichś przyczyn Europa czy Ukraina nie są gotowe (do jej zawarcia) - to umowa może być podpisana później" - cytuje słowa Janukowycza agencja Bloomberg. Zapytany o wezwania ze strony Zachodu i Rosji do zwolnienia Tymoszenko, Janukowycz oświadczył, że nie może ingerować w decyzje wymiaru sprawiedliwości, gdyż jest on niezawisły.

"Podążę moją drogą"

Przed ogłoszeniem decyzji KE Janukowycz zapowiadał, że zamierza udać się do Brukseli. - Jeśli dojdzie do spotkań, to dobrze, w przeciwnym razie podążę moją drogą - podkreślił prezydent Janukowycz w wywiadzie, który "Corriere della Sera" zatytułował: "Ukraina chce wejść do UE, ale Tymoszenko pozostanie w więzieniu".

Janukowycz powiedział, że sprawa Tymoszenko jest "bardzo poważna". - Są nowe zarzuty, które odnoszą się do dwóch procesów - jednego w Ameryce przeciwko byłemu premierowi Pawło Łazarence i drugiego, w Rosji przeciwko generałowi, który zajmował się gazem. Łazarenko został skazany na 10 lat, a generał na 6. Tu chodzi o przestępstwa, które dotyczą bezpośrednio Tymoszenko - powiedział prezydent Ukrainy.

"Nie należy się spieszyć"

Komentując sprawę kontraktu gazowego z Rosją, podpisanego przez Julię Tymoszenko, zauważył: "Przynajmniej mogła powiedzieć prawdę na temat tego kontraktu". I dodał: "Ponieważ złamała prawo, mogła powiedzieć, że to był błąd, że nie chciała wyrządzić szkody krajowi. Ale tak nie zrobiła. Zawsze oskarżała innych. Najpierw (byłego prezydenta Wiktora) Juszczenkę, potem mnie". Zapytany wprost, czy jest nadzieja na to, że była premier odzyska wkrótce wolność, wspomniał ukraińską piosenkę, która mówi, że spieszyć się nie należy.

zew, PAP