Szalit już w Izraelu. Spotkał się z premierem i... zemdlał

Szalit już w Izraelu. Spotkał się z premierem i... zemdlał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gilad Szalit i Benjamin Netanjahu (fot. Avi Ohayon/Flash 90/MCT/ZUMAPRESS.com)
Izraelski sierżant Gilad Szalit, przetrzymywany przez ponad pięć lat przez palestyńskie ugrupowanie islamskie Hamas, zemdlał przed spotkaniem ze swoją rodziną. Doszło do tego niedługo po tym, jak żołnierz został uwolniony w zamian za setki więźniów palestyńskich. Zasłabnięcie Szalita opóźniło jego powrót do domu rodzinnego w Micpeh Hila w Galilei. Nie wiadomo, czy zamiast do domu nie trafi do szpitala na szczegółowe badania.
Niecałą godzinę po przewiezieniu Szalita przez Egipt do Izraela, po 1941 dniach spędzonych w niewoli w Strefie Gazy, wojskowy helikopter izraelski przetransportował go do bazy lotniczej Tel Nof, gdzie uwolniony żołnierz utonął w objęciach swoich bliskich: ojca, matki i dwojga rodzeństwa, a także dziadka. W bazie Tel Nof żołnierza powitał osobiście premier Izraela Benjamin Netanjahu. Czekali tam na niego również m.in. wicepremier i minister obrony Ehud Barak oraz szef sztabu sił zbrojnych, generał Benny Ganc. Netanjahu uścisnął żołnierza i powiedział: "Witaj w państwie Izrael. Dobrze mieć cię w domu". Sierżant był już wtedy ubrany w mundur, a nie w cywilną odzież, w której przybył do Izraela. Uśmiechał się, ale był blady, wyglądał na zmęczonego i wychudzonego.

"Rząd robi wszystko, dla swoich żołnierzy"

Podczas ceremonii powitania Szalita Netanjahu powiedział, że decyzję o zawarciu porozumienia z Hamasem w sprawie uwolnienia żołnierza trudno było podjąć. Podkreślił jednak, że "jako żołnierz i dowódca brał udział w niebezpiecznych misjach i zawsze wiedział, że jeśli wpadnie w ręce wroga on sam albo jego towarzysze, to rząd izraelski zrobi wszystko, co w jego mocy, by go uwolnić". - Jako premier właśnie to zrobiłem - podkreślił. Dodał, że naród izraelski jest razem zarówno w dobrych, jak i złych chwilach. - Wzajemna odpowiedzialność nie jest tylko sloganem, ale podstawą naszej egzystencji tutaj - oświadczył. Z kolei izraelski minister obrony zapowiedział, że zrobi wszystko, by zapobiec porwaniom kolejnych izraelskich żołnierzy. Zarówno Netanjahu, jak i Barak deklarowali też, że wypuszczonych palestyńskich więźniów, którzy zdecydują się na powrót do terroru, spotka surowa kara. Natomiast szef sztabu izraelskich sił zbrojnych generał Ganc nazwał Szalita bohaterem i życzył mu jak najszybszego "powrotu do normalnego życia".

"Nie czuję się najlepiej", czyli... "czuję się dobrze"

Wcześniej, tuż po przekroczeniu granicy egipsko-izraelskiej, około południa, Szalit został przebadany przez lekarzy. Wedle rzecznika sił zbrojnych, generała Joawa Mordechaja, stan zdrowia uwolnionego jeńca był "dobry i stabilny". Żołnierz wziął prysznic, przebrał się w mundur i połączył telefonicznie z rodziną. Na terytorium Egiptu Szalit wypowiedział się dla tamtejszej telewizji Nile TV, co - jak twierdzą źródła izraelskie - było naruszeniem uzgodnień. Na pytanie, jak się czuje, odparł że "nie czuje się najlepiej z powodu całej afery". Na arabski zostało to przetłumaczone jednak jako "czuję się dobrze". - Jestem bardzo podekscytowany. Od miesiąca czułem, że to się zbliża - powiedział o swoim uwolnieniu egipskiej telewizji Szalit, choć - jak wyznał - o tym, że ono nastąpi dowiedział się dopiero w ubiegłym tygodniu.

 

Szalit wolny. 447 Palestyńczyków też

PAP, arb