"Herman Van Rompuy - wybawca strefy euro czy marionetka pary francusko-niemieckiej?" - pyta belgijski dziennik "Le Soir" w artykule redakcyjnym poświęconym nominacji szefa Rady Europejskiej na przewodniczącego strefy euro.
"Herman Van Rompuy, mianowany na przewodniczącego Rady Europejskiej trochę ku zaskoczeniu wszystkich w listopadzie 2009 roku, zawitał na stałe na firmamencie UE. W samym sercu kryzysu gospodarczego, to znowu on zostaje wyniesiony na stanowisko przewodniczącego strefy euro" - pisze czołowa francuskojęzyczna gazeta w Belgii. "Ma to być silnym sygnałem dla rynków. Czy też odpowiedzią na potrzebę silniejszego zarządzania gospodarczego Europy oraz przypieczętowaniem pary niemiecko-francuskiej, której byłby >pieskiem<" - pyta komentator gazety Olivier Mouton.
Mouton nie dopowiada wprost na tak postawione pytanie, ale ucieka się do analizy szefowej Instytutu ds. Studiów Europejskich na uniwersytecie ULB w Brukseli, Marianne Dony. Jej zdaniem pozycja Van Rompuya będzie zależeć w dużym stopniu od tego, jakie kompetencje będzie miał nowy "rząd gospodarczy" strefy euro. "Kiedy widzimy dokumenty ze szczytu strefy euro z 21 lipca (który postanowił m.in. o zacieśnieniu współpracy gospodarczej pomiędzy "17"), to jest to raczej czysty wymysł prawny, decyzje, o których nie wiemy, czy mają jakąś rzeczywistą wartość" - uważa Dony. Ekspertka nie podważa jednak wyboru Van Rompuya. "Jest bardzo kreatywny i ma niesamowity zmysł dyplomacji. Pomógł zaistnieć Radzie Europejskiej. Jest też dużym pragmatykiem a jego skromność, przynajmniej pozorna, bardzo mu służy" - wylicza zalety szefa Rady Europejskiej Dony. Przy wszystkich tych cechach jego nominacja "pomoże - być może - nawet zdefiniować wspólną politykę budżetową i gospodarczą. Tego się po nim oczekuje" - dodaje ekspertka. "Jasne, że duet francusko-niemiecki stał u źródeł jego nominacji. Ale do jakiego stopnia jest on pod ich wpływem? Trudno to w tej chwili ocenić" - podsumowuje.
Van Rompuy, który od 2009 roku przewodzi Radą Europejską, został mianowany 23 października na przewodniczącego strefy euro. O jego nominacji zdecydowali obradujący w Brukseli przywódcy 17 państw eurolandu, zgodnie z przedstawionymi wspólnie jeszcze w sierpniu postulatami Francji i Niemiec. Jako szef eurogrupy Belg będzie przewodniczył zbierającym się przynajmniej dwa razy w roku szczytom "17" oraz, jak do tej pory, szczytom przywódców wszystkich państw UE.
PAP, arb
Mouton nie dopowiada wprost na tak postawione pytanie, ale ucieka się do analizy szefowej Instytutu ds. Studiów Europejskich na uniwersytecie ULB w Brukseli, Marianne Dony. Jej zdaniem pozycja Van Rompuya będzie zależeć w dużym stopniu od tego, jakie kompetencje będzie miał nowy "rząd gospodarczy" strefy euro. "Kiedy widzimy dokumenty ze szczytu strefy euro z 21 lipca (który postanowił m.in. o zacieśnieniu współpracy gospodarczej pomiędzy "17"), to jest to raczej czysty wymysł prawny, decyzje, o których nie wiemy, czy mają jakąś rzeczywistą wartość" - uważa Dony. Ekspertka nie podważa jednak wyboru Van Rompuya. "Jest bardzo kreatywny i ma niesamowity zmysł dyplomacji. Pomógł zaistnieć Radzie Europejskiej. Jest też dużym pragmatykiem a jego skromność, przynajmniej pozorna, bardzo mu służy" - wylicza zalety szefa Rady Europejskiej Dony. Przy wszystkich tych cechach jego nominacja "pomoże - być może - nawet zdefiniować wspólną politykę budżetową i gospodarczą. Tego się po nim oczekuje" - dodaje ekspertka. "Jasne, że duet francusko-niemiecki stał u źródeł jego nominacji. Ale do jakiego stopnia jest on pod ich wpływem? Trudno to w tej chwili ocenić" - podsumowuje.
Van Rompuy, który od 2009 roku przewodzi Radą Europejską, został mianowany 23 października na przewodniczącego strefy euro. O jego nominacji zdecydowali obradujący w Brukseli przywódcy 17 państw eurolandu, zgodnie z przedstawionymi wspólnie jeszcze w sierpniu postulatami Francji i Niemiec. Jako szef eurogrupy Belg będzie przewodniczył zbierającym się przynajmniej dwa razy w roku szczytom "17" oraz, jak do tej pory, szczytom przywódców wszystkich państw UE.
PAP, arb