Jemen: chcieli dymisji prezydenta, więc wojsko zaczęło strzelać

Jemen: chcieli dymisji prezydenta, więc wojsko zaczęło strzelać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cywile demonstrują przeciwko prezydentowi Jemenu - a wojsko strzela (fot. REUTERS/Khaled Abdullah) 
Co najmniej 6 osób zostało zabitych, a kilkadziesiąt odniosło rany w czasie akcji jemeńskich sił bezpieczeństwa. W nocy z 10 na 11 listopada w Taizzie na południowym zachodzie kraju wojsko otworzyło ogień do ludzi domagających się ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. O incydencie poinformowały lokalne służby medyczne, na które powołuje się agencja AFP. Wszystkie ofiary to cywile. Ranni zostali odwiezieni do szpitala.
Kilka minut po północy czasu lokalnego siły bezpieczeństwa zaczęły strzelać z broni artyleryjskiej do manifestantów zgromadzonych na głównym placu w mieście - Placu Wolności. Ostrzał nasilono rankiem 11 listopada, zwłaszcza w dwóch dzielnicach, gdzie antyreżimowi demonstranci byli szczególnie aktywni - podaje AFP.

10 listopada jeden protestujący został zabity, a dziewięciu zostało rannych w ataku jemeńskich sił bezpieczeństwa przeciwko manifestantom domagającym się postawienia Salaha przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Tego samego dnia do stolicy kraju, Sany, przybył wysłannik ONZ Dżamal Benomar, który chce nakłonić obecnych rządzących i opozycję do zawarcia porozumienia w sprawie pokojowego przekazania władzy. Wysłannik wyraził nadzieję, że jego nowa misja będzie okazją do - jak to ujął -  "uregulowania kwestii będącej jeszcze w zawieszeniu" w sprawie wdrożenia w życie planu wyjścia z kryzysu, zaproponowanego przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej. Plan ów przewiduje odejście od władzy rządzącego od 33 lat Salaha w zamian za zapewnienie jemu i jego współpracownikom immunitetu. Jednak mimo protestów i międzynarodowych nacisków Salah, oskarżany o korupcję i nepotyzm, odmawia ustąpienia ze stanowiska.

Obserwatorzy alarmują, że trwające od miesięcy, krwawo tłumione protesty spychają Jemen na krawędź wojny domowej i kryzysu humanitarnego. Ponadto rosną obawy, że rosnące bezprawie w kraju wykorzysta odłam Al-Kaidy w tym regionie do przeprowadzania zamachów w Jemenie i poza jego granicami.

Salah przez wiele lat popierany był przez Arabię Saudyjską i USA jako wsparcie przeciwko Al-Kaidzie. Jednak zdaniem ekspertów, w ostatnich miesiącach organizacja terrorystyczna praktycznie przejęła kontrolę na południową częścią kraju wykorzystując zaangażowanie armii i sił bezpieczeństwa w tłumienie antyprezydenckich protestów w innych częściach państwa.

PAP, arb