Poszukiwany pustelnik

Poszukiwany pustelnik

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdawać by się mogło, że pustelnicy dawno już wyszli z mody, jednak w brytyjskiej prasie pojawiło się ogłoszeniu o pracy dla pustelnika.
Na ogłoszenie o posadzie dla pustelnika potrzebnego w posiadłości Shugborough Home w angielskim hrabstwie Staffordshire odpowiedziało niespodziewanie wielu kandydatów - pisze Reuters.
"Od czasu, kiedy w XVIII wieku kwitła moda na pustelników, w  Wielkiej Brytanii było paru takich mężczyzn, ale po raz pierwszy od 250 lat ukazało się ogłoszenie o posadzie dla zawodowego pustelnika" - opowiada dziennikowi "Daily Express" odpowiedzialna za rekrutację Corinne Caddy.
"Zaszokowała nas liczba zgłoszeń. Wydaje się, że jest mnóstwo ludzi, którzy chcieliby zostać profesjonalnymi pustelnikami" - dodała Caddy.
Ogłoszenie precyzuje, że kandydat musi być gotowy do zerwania kontaktów ze światem zewnętrznym, choć czasem musi oczywiście przyjmować turystów odwiedzających posiadłość. Większych obowiązków będzie pozbawiony. Prawdopodobnie będzie musiał - jak na prawdziwego pustelnika przystało - zerwać z myciem i goleniem się. Reuters nie pisze, jak długo ma siedzieć w pustelni, ani ile dostanie za to pieniędzy.
Na pomysł zatrudnienia w XVIII-wiecznej posiadłości pustelnika wpadła znana z niekonwencjonalnych pomysłów artystka Anna Douglas. Pustelnik ma być kolejną atrakcją turystyczną Shugborough i  uświetnić obchodzony tam tydzień dziedzictwa narodowego. Miejsce dla niego na pewno się znajdzie - otaczający pałac romantyczny park pełen jest sztucznych ruin, grot i chińskich czy gotyckich altanek.
Shugborough Home jest ciągle w rękach prywatnych - mieszka tam hrabia Patrick Lichfield z rodziną - ale posiadłością zarządza publiczna organizacja National Trust, która udostępnia ją zwiedzającym.
Douglas tłumaczy, że w XVIII wieku każda szanująca się posiadłość miała swojego pustelnika żyjącego w oddalonym jej zakątku. Taka panowała wtedy sentymentalna moda, a pustelnie były wymarzonymi celami romantycznych przechadzek pań z towarzystwa.
Obie strony były zadowolone, bo pustelnik za swoją "pracę" dostawał pokaźne wynagrodzenie, a umowę z panem-pracodawcą zawierał nie na całe życie, ale na pięć lat.
"Bardzo chcemy zobaczyć, czy da się przywrócić tę modę i czy dzisiaj ludzie chcą tak samo jak w XVIII wieku uciec od gorączki życia codziennego" - mówi pani Douglas.
nat, pap