Belgia: cztery ofiary zamachu w Liege. "To nie terroryści"

Belgia: cztery ofiary zamachu w Liege. "To nie terroryści"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zamach w Liege, fot. Forum / REUTERS / Thierry Roge
Cztery osoby - w tym napastnik - zginęły, a 123 zostały ranne w zamachu w Liege na wschodzie Belgii - poinformowała policja. Belgijskie ministerstwo spraw wewnętrznych zapewniło, że strzelanina nie była atakiem terrorystycznym.
Do ataku doszło ok. godz. 12.30 na największym placu Liege, Place Saint Lambert, gdzie odbywał się jarmark bożonarodzeniowy. Agencja AFP podała, że napastnik, stojąc na dachu przyległej do skweru piekarni, rzucił na plac trzy granaty, które eksplodowały, i otworzył ogień z broni palnej. Miał przy sobie rewolwer i lekką broń automatyczną. Wśród ofiar śmiertelnych są: 15-latek, który poniósł śmierć na miejscu, oraz 17-letnia dziewczyna i 75-letnia kobieta, które zmarły w szpitalu - podała przedstawicielka prokuratury w Liege, Danielle Reynders. Rannych zostało co najmniej 75 osób, w tym dzieci. Czwarta ofiara śmiertelna ataku to sam napastnik. Według części świadków mężczyzna popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Reynders zapowiedziała, że zostanie wszczęte dochodzenie, które ma wyjaśnić okoliczności jego śmierci.

Policja i straż pożarna zablokowały dostęp do miejsca zamachu. Zamknięto wszystkie sklepy w okolicy - w niektórych chronili się ludzie. Nad miastem krążyły policyjne śmigłowce, a na dziedzińcu gmachu sądu, położonym przy placu, zorganizowano punkt medyczny. - Widzieliśmy ludzi z ranami postrzałowymi na dłoniach i ramionach, ludzie są przerażeni, płaczą - relacjonował Gaspard Grosjean, dziennikarz lokalnej gazety i jeden ze świadków strzelaniny. Reynders zapewniła jednak, że od godz. 15 sytuacja na placu jest już pod kontrolą.

Według źródeł w wymiarze sprawiedliwości, domniemanym sprawcą strzelaniny był 32-letni Nordine Amrani, który w 2008 roku został skazany na prawie pięć lat więzienia za posiadanie broni i uprawianie konopi indyjskich. Mężczyzna parał się także paserstwem i odsiadywał karę więzienia za przestępstwa na tle obyczajowym - poinformowała Reynders. Amrani wywołał strzelaninę w drodze na komisariat policji, dokąd został wezwany na przesłuchanie - dodała przedstawicielka prokuratury, nie podając jednak dalszych szczegółów.

Belgijska gazeta "La Muese" napisała, że Amrani bardzo dobrze znał się na broni, potrafił ją rozkładać, ponownie składać i naprawiać różne modele. W 2008 roku w jego mieszkaniu policja znalazła 10 sztuk broni palnej. Dotychczas nie ustalono motywów, jakimi kierował się napastnik. Zdaniem MSW i prokuratury można wykluczyć jedynie atak terrorystyczny.

Do Liege przybył już premier Belgii Elio di Rupo. Wizytę w mieście zapowiedziała również para królewska. Wsparcie i współczucie rodzinom ofiar wyraził przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. - To dramatyczne wydarzenie, składam wyrazy głębokiego współczucia rodzinom ofiar. Wszyscy liczymy na to, że pokrzywdzeni szybko wyzdrowieją - podkreślił Buzek. - To rzeczywiście dramat, takie wydarzenia mają - jak się okazuje - od czasu do czasu miejsce także na naszym kontynencie, w Europie. To nas bardzo niepokoi - dodał przewodniczący PE.

pap, ps, arb