Prezydent Andris Berzins przed głosowaniem zdecydowanie opowiedział się przeciwko postulowanej zmianie. - Przyznanie rosyjskiemu statusu drugiego języka oficjalnego zaprzeczałoby (idei) Łotwy jako państwa narodowego i byłoby sprzeczne z podstawowymi zasadami konstytucji - podkreślił. 60 posłów w 100-osobowym parlamencie zagłosowało przeciwko skierowaniu projektu zmian do komisji parlamentarnych. Żaden z deputowanych obecnych na sali obrad nie zagłosował "za", jeden wstrzymał się od głosu. 31 posłów prorosyjskiego Centrum Zgody opuściło salę obrad na znak protestu.
Zgodnie z łotewskim ustawodawstwem, jeśli parlament odrzuci zmianę w konstytucji zaproponowaną przez grupę obywateli, rozpisuje się w tej sprawie referendum. Język rosyjski stanie się drugim językiem oficjalnym, jeżeli w powszechnym głosowaniu za takim rozwiązaniem opowie się co najmniej 772 tys. głosujących, czyli 50 proc. uprawnionych do głosowania. Przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Arnis Cimdars oświadczył, że referendum w sprawie nadania rosyjskiemu statusu języka oficjalnego mogłoby się odbyć 11 lub 18 lutego przyszłego roku. Jednak referendum nie wróży się sukcesu. - Biorąc pod uwagę, że rosyjskojęzyczna mniejszość na Łotwie to ok. 40 proc. ludności, a zdecydowana większość jest przeciwna projektowi ustawy, będzie mu trudno pokonać tę przeszkodę i stać się obowiązującym prawem - ocenił ośrodek analityczny Stratfor.
Rosyjskojęzyczną mniejszość stanowi ludność napływowa z czasów, gdy Łotwa była częścią ZSRR. Od upadku ZSRR władze Łotwy prowadzą wobec niej restrykcyjną politykę; jej przedstawiciele nie mają łotewskiego obywatelstwa, lecz status obcokrajowca i legitymują się specjalnymi paszportami. Na Łotwie i w Estonii, gdzie również mieszka liczna mniejszość rosyjskojęzyczna, prawicowi politycy określają język rosyjski jako "język dawnych okupantów".pap, ps