Rosyjski bank centralny podnosi stopy procentowe do poziomu 21 proc. Dla porównania, w Polsce nie przekraczają one 6 proc. Tak drastyczna podwyżka może oznaczać tylko jedno: oficjalna inflacja w Rosji na poziomie nieco ponad 8 proc. to fikcja, wytwarzana przez kreatywną księgowość.
Decyzja szefowej banku centralnego Elwiry Nabiulliny wydawała się uzasadniona i nieunikniona, biorąc pod uwagę stan rosyjskiej gospodarki.
Październik był jednym z najgorszych miesięcy w historii rosyjskiej giełdy. Najbardziej ucierpiały firmy z rynku nieruchomości. Akcje gigantów budowlanych, jak Samolet, Brusnika czy Strana spadły aż do 34 do 37 proc. Nieciekawe są także wieści dotyczące żywności. Np. ceny masła rosną w takim tempie, że zaczęto sprowadzać je do Rosji z Turcji i Emiratów, żeby sprostać podwyżkom, niepokojącym konsumentów.
Masło masłem, ale próba ograniczenia inflacji poprzez podwyżkę stóp procentowych niepokoi szczególnie tych konsumentów w Rosji, którym do smarowania chleba niczego nie brakuje. Chodzi o oligarchów, bogacących się na wojnie, którzy zaczęli gwałtownie protestować przeciwko polityce finansowej prezes Nabiulliny.
Tercet miliarderów, składający się z Olega Deripaski, Aleksieja Mordaszowa i Siergieja Czamezowa ogłosił, że polityka banku centralnego doprowadzi do masowych bankructw i zaczęli domagać się jej usunięcia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.