Podczas gdy siłom rządowym udaje się pacyfikować demonstracje w różnych miastach, gdzie dotąd opozycja była bardzo aktywna, byli żołnierze armii rządowej, którzy przeszli na stronę opozycji, całkowicie opanowali jedno z wielkich przemieść Damaszku - liczącą 95 000 mieszkańców Sakbę. Na ulicach Sakby powiewają zielono-biało-czarne proporce powstańców. - Oprawców Asada tutaj nie ma. Wyrzuciliśmy ich stąd przed trzema dniami - powiedział wysłanniczce agencji Reuters jeden z bojowników. - Bronimy tutaj uczestników protestów. Ludzie mogą teraz demonstrować bez obawy przed ostrzałem ze strony zwolenników Asada - mówi inny zbuntowany żołnierz. - Próbowali znowu okupować miasto, nacierając pod osłoną 12 czołgów. Pod osłoną mroku rabowali domy i sklepy, terroryzowali nasze kobiety, ale odbiliśmy miasto - dodaje jego kolega. "Niech Bóg chroni Armię Wolności", "Wojsko syryjskie to zdrajcy" - takie zaimprowizowane transparenty widać wszędzie na domach wyzwolonej dzielnicy, zaledwie kilka kilometrów od centrum stolicy Syrii.
Grupa kilkudziesięciu Syryjczyków zaatakowała 27 stycznia budynek ambasady Syrii w Kairze. Pozostawali tam przez pół godziny, do czasu interwencji policji egipskiej. Według jednego z uczestników tej akcji, udało im się zabrać z sejfów ambasady dokumenty syryjskich tajnych służb, wśród których jest lista syryjskich agentów rządowych działających w szeregach opozycji. Gdy syryjscy opozycjoniści wdarli się do budynku, nie zastali tam nikogo. Personel uciekł w chwili, gdy około dwustu Syryjczyków i Egipcjan dotarło w pochodzie z kairskiego placu Tahrir pod budynek przedstawicielstwa dyplomatycznego, aby zaprotestować przeciwko brutalnym represjom rządu syryjskiego wobec opozycji.
Tymczasem UNICEF poinformował, że wśród ponad 5 tysięcy śmiertelnych ofiar represji wobec uczestników demonstracji antyrządowych, które trwają w Syrii od marca 2011 r., jest bardzo wiele dzieci. UNICEF pisze o 384 niepełnoletnich ofiarach, z których wiele nie ukończyło nawet 14 roku życia.PAP, arb