Zbuntowani syryjscy żołnierze kontrolują przedmieścia Damaszku

Zbuntowani syryjscy żołnierze kontrolują przedmieścia Damaszku

Dodano:   /  Zmieniono: 
384 spośród ponad 5 tysięcy ofiar walk w Syrii to dzieci - szacuje UNICEF (fot. EPA/ADEL KARROUM/PAP) 
Od czterech dni w Syrii znów narasta przemoc - przyznał szef misji obserwatorów Ligi Arabskiej, sudański generał Mohammed Ahmed Mustafa al-Dabi. 27 stycznia w całym kraju zginęło 45 osób, a poprzedniego dnia - 65. Rząd posłał wojsko, siły bezpieczeństwa i grupy "szabiha", jak nazywają cywilnych zabójców na usługach reżimu, do pacyfikacji ludności głównego ośrodka powstania - miasta Hims w środkowej Syrii.
Eksplozje granatów i kanonadę z ciężkiej broni słychać w dzielnicach Hims - Bab Saba, Al-Bajada i Al-Chalidija. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka przekazywało informację o licznych ofiarach wśród ludności cywilnej w miastach Naoua, w prowincji Dera (południowa Syria), w Aleppo (północ), w Hamurii, w Hamie i w Idlibie. W Aleppo, gdzie opozycja przeciwko rządowi prezydenta Baszara el-Asada nie była tak silna, jak w innych miastach Syrii, pojawiające się na ulicach grupy cywilnych demonstrantów są ostrzeliwane przez snajperów.

Podczas gdy siłom rządowym udaje się pacyfikować demonstracje w różnych miastach, gdzie dotąd opozycja była bardzo aktywna, byli żołnierze armii rządowej, którzy przeszli na stronę opozycji, całkowicie opanowali jedno z wielkich przemieść Damaszku - liczącą 95 000 mieszkańców Sakbę. Na ulicach Sakby powiewają zielono-biało-czarne proporce powstańców. - Oprawców Asada tutaj nie ma. Wyrzuciliśmy ich stąd przed trzema dniami - powiedział wysłanniczce agencji Reuters jeden z bojowników. - Bronimy tutaj uczestników protestów. Ludzie mogą teraz demonstrować bez obawy przed ostrzałem ze strony zwolenników Asada - mówi inny zbuntowany żołnierz. - Próbowali znowu okupować miasto, nacierając pod osłoną 12 czołgów. Pod osłoną mroku rabowali domy i sklepy, terroryzowali nasze kobiety, ale odbiliśmy miasto - dodaje jego kolega. "Niech Bóg chroni Armię Wolności", "Wojsko syryjskie to zdrajcy" - takie zaimprowizowane transparenty widać wszędzie na domach wyzwolonej dzielnicy, zaledwie kilka kilometrów od centrum stolicy Syrii.

Grupa kilkudziesięciu Syryjczyków zaatakowała 27 stycznia budynek ambasady Syrii w Kairze. Pozostawali tam przez pół godziny, do czasu interwencji policji egipskiej. Według jednego z uczestników tej akcji, udało im się zabrać z  sejfów ambasady dokumenty syryjskich tajnych służb, wśród których jest lista syryjskich agentów rządowych działających w szeregach opozycji. Gdy syryjscy opozycjoniści wdarli się do budynku, nie zastali tam nikogo. Personel uciekł w chwili, gdy około dwustu Syryjczyków i  Egipcjan dotarło w pochodzie z kairskiego placu Tahrir pod budynek przedstawicielstwa dyplomatycznego, aby zaprotestować przeciwko brutalnym represjom rządu syryjskiego wobec opozycji.

Tymczasem UNICEF poinformował, że wśród ponad 5 tysięcy śmiertelnych ofiar represji wobec uczestników demonstracji antyrządowych, które trwają w Syrii od marca 2011 r., jest bardzo wiele dzieci. UNICEF pisze o 384 niepełnoletnich ofiarach, z  których wiele nie ukończyło nawet 14 roku życia.

PAP, arb