Afganistan: miała być demokracja, będzie wielka ucieczka

Afganistan: miała być demokracja, będzie wielka ucieczka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeszcze kilka lat temu Zachód mówił o budowie w Afganistanie demokracji. Teraz największym marzeniem niedoszłych krzewicieli demokracji jest jak najszybsze porozumieć się z talibami i ucieczka spod Hindukuszu.
Afganistan miał stać się modelowym przykładem demokratycznego państwa muzułmańskiego – dowodem na to, że wartości zachodnie można skutecznie przeszczepić społeczeństwu, którym były one dotąd całkowicie obce. Z wielkimi nadziejami patrzono na kolejne wybory i otwieranie nowych szkół, do których zaczęły chodzić kobiety, co w czasach rządów talibów byłoby nie do pomyślenia.

Minęło jednak kilka lat i okazało się, że Zachodowi brak determinacji, by zrealizować idealistyczne cele. Stworzenie w Afganistanie – jednym z najbiedniejszych państw świata – namiastki demokracji wymagałoby zapewne kilkudziesięciu lat żmudnego przekonywania mieszkańców tego kraju do profitów, jakie daje im społeczeństwo otwarte. Zachód nie ma jednak na to czasu ani ochoty – siłom koalicji i rządom, które za nimi stoją zależy już wyłącznie na tym, by z przeklętego „cmentarza imperiów", jak określa się Afganistan, uciec jak najszybciej. Dobitnym tego przykładem jest kolejna propozycja kompromisowych rozmów z talibami – do niedawna śmiertelnym wrogiem.

Rozwój wydarzeń w Afganistanie ukazuje jak bolesną klęskę poniosły w tym kraju Stany Zjednoczone. W 2001 roku wojowniczy Amerykanie, zranieni po atakach na Nowy Jork i Waszyngton, odrzucali jakiekolwiek rozmowy z talibami. Stany Zjednoczone przedstawiły jasne warunki ostrzegając: z nami się nie negocjuje, a propozycja musi zostać przyjęta. Brak porozumienia doprowadził do wojny, która trwa już jedenasty rok. I dziś Amerykanie już nie są tak wojowniczy - sama Hillary Clinton błagalnie wyciąga rękę w kierunku rebeliantów, by ci zechcieli wrócić do rozmów. Trudno się dziwić, że talibowie nie widzą interesu w zawarciu porozumienia zbyt szybko – rebelianci doskonale wiedzą bowiem, że czas działa na ich korzyść. Wiedzą bowiem dobrze, że im bliżej wyjazdu Amerykanów z Afganistanu (2014), tym lepszą będą mieli pozycję negocjacyjną – zarówno względem USA, jak i marionetkowego rządu w Kabulu.

Jak będzie wyglądał Afganistan porzucony przez Zachód? Jeśli talibowie wrócą do władzy, to należy spodziewać się powrotu do realiów z końca lat dziewięćdziesiątych. Islamscy radykałowie nie znają pojęcia kompromisu - będziemy więc świadkami powrotu terroru oraz likwidacji wszelkich wolności i swobód jakie zachodnia koalicja zdołała w Afganistanie zaimplementować. Status kobiet znów obniży się do poziomu pozbawionych własnej woli istot, dla których sensem życia powinno być gotowanie, sprzątanie i rodzenie dzieci. Te, które miały czelność pójść do szkół lub wstępować do policji, będą musiały uciekać z kraju lub zostaną zamordowane. W rezultacie Afganistan szybko przerodzi się w drugą Somalię destabilizując region. Przez kilka lat chaos będzie rósł, aż w końcu osiągnie punkt krytyczny - i wtedy pod Hindukuszem znów będą musiały pojawić się zachodnie wojska.