Wczoraj Węgry, dziś Bułgaria. Kolejny skandal z fałszywymi dyplomami

Wczoraj Węgry, dziś Bułgaria. Kolejny skandal z fałszywymi dyplomami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mer Dimitrowgradu w Bułgarii może okazać się posiadaczem sfałszowanego dyplomu wyższej uczelni (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Mer Dimitrowgradu w Bułgarii może okazać się posiadaczem sfałszowanego dyplomu wyższej uczelni - informuje prasa sofijska, przypominając, że nie jest to precedens w ostatnich latach. Fałszywy dyplom miała np. dyrektor państwowej agencji rolnej.
Według dziennika "Trud" centroprawicowy premier Bojko Borysow został uprzedzony przez deputowanych rządzącej partii GERB (Obywatele na  rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), że "wokół Iwo Dimowa nasila się skandal w związku z fałszywym dyplomem". W październiku 2011 r. Dimow został wybrany na mera 40-tysięcznego Dimitrowgradu w środkowej Bułgarii, wcześniej przez ponad 2 lata był posłem i właśnie wtedy miał wejść w posiadanie kwestionowanego dokumentu.

Plaga plagiatów

Dimow pokazał mediom licencjat z marketingu, wydany przez Uniwersytet Płowdiwski, lecz według gazety "168 czasa" na liście studentów uczelni nigdy nie było osoby o tym nazwisku i PESEL-u. Nie jest to pierwszy taki przypadek, z jakim konfrontowane są obecne władze. W 2010 r. wyszło na jaw, że 30-letnia wówczas Kalina Ilijewa, dyrektor Państwowej Agencji "Rolnictwo", zarządzającej unijnymi funduszami na rolnictwo sięgającymi 3,2 mld, legitymowała się podrobionym niemieckim dyplomem. Ilijewą szybko zwolniono, a jej szef, minister rolnictwa Mirosław Najdenow, określił całą sprawę jako "bardzo nieprzyjemną". Dopiero w  lutym niemiecka prokuratura oficjalnie potwierdziła, że jej dyplom został podrobiony.

Tymczasem w resorcie rolnictwa wybuchł kolejny skandal. Szef dyrekcji, kontrolującej systemy nawadniania, 33-letni Georgi Charizanow w  swym życiorysie podaje, że ma wyższe wykształcenie, ale okazało się to  nieprawdą. Broniąc go w parlamencie, minister mówił, że "najbogatszy człowiek na  świecie Bill Gates również przez długi czas nie miał dyplomu". Charizanow, którego dyrekcja zarządza kilkuset zbiornikami retencyjnymi i  odpowiada za ich bezpieczeństwo, dopiero studiuje. Na studia magisterskie zapisał się, nie mając licencjatu. Szybkie jego zwolnienie z  ministerstwa uczyniło bezprzedmiotowym wyjaśnienie, na podstawie jakich dokumentów dopuszczono go na uzupełniające studia.

2 tysiące euro za dyplom

Problem sfałszowanych dyplomów nie jest nowością w Bułgarii. Do  niedawna dokument taki można było kupić w internecie. W zależności od  jakości kosztował od kilkuset do 2-3 tys. euro. Pod koniec ubiegłej dekady ministerstwo oświaty wprowadziło obowiązkową rejestrację wydawanych w kraju dyplomów. Wtedy zaczęły pojawiać się zagraniczne podróbki.

Prawdopodobnie dlatego zbyt łatwo uwierzono pogłoskom, że mianowany w  połowie marca 33-letni nowy szef resortu gospodarki Delian Dobrew, mający licencjat mało znanej amerykańskiej uczelni, również ma fałszywy dyplom. Dyplom ministra okazał się jednak prawdziwy.

ja, PAP

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Orban udowadnia, że nie jest Schmittem