"Między Putinem a Merkel nie ma sympatii"

"Między Putinem a Merkel nie ma sympatii"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Angela Merkel (fot. EPA/THIERRY ROGE/PAP) 
Prezydent Rosji Władimir Putin 1 czerwca złoży robocze wizyty w Niemczech i we Francji - poinformowała w piątek służba prasowa Kremla. Państwa te będą pierwszymi krajami spoza dawnego ZSRR, do których po ponownym objęciu urzędu prezydenta uda się Putin.
Przywódca Rosji poleci do Berlina i Paryża bezpośrednio z  Białorusi, która będzie pierwszym państwem, jakie odwiedzi po powrocie na Kreml. Wizyta Putina w Mińsku planowana jest na 31 maja. Z Paryża gospodarz Kremla poleci do Petersburga, gdzie w dniach 3-4 czerwca weźmie udział w szczycie Unia Europejska-Rosja.

Natomiast z miasta nad Newą Putin uda się do Pekinu, gdzie w dniach 6-7 czerwca złoży wizytę państwową i weźmie udział w szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW). W drodze do Chin zatrzyma się w Uzbekistanie, zaś wracając z Pekinu - w Kazachstanie.

SzOW jest organizacją regionalną grupującą Rosję, Chiny, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan. Na prawach obserwatorów w jej pracach uczestniczą też Iran, Indie, Pakistan i Mongolia. W zamyśle jej animatorów SzOW ma być przeciwwagą dla wpływów USA w Azji Środkowej.

Cytowany przez dziennik "Wiedomosti" politolog Fiodor Łukjanow uważa, że jest naturalne, iż pierwszą wizytę zagraniczną Putin złoży na  Białorusi. - Jest to najbliższy partner Rosji. Dwa kraje tworzą związek -  podkreślił. Łukjanow przypomniał też, że Putin aktywnie budował trójkąt z  Niemcami i Francją. - Choć między nim i Merkel nie ma żadnej sympatii, to  jednak stosunki z Berlinem były (dla Rosji) priorytetem i rozwijały się przy każdym kanclerzu - wskazał, dodając, że w wypadku Francji chodzi przede wszystkim o nawiązanie osobistego kontaktu z nowym prezydentem.

Początkowo w pierwszą zagraniczną podróż w charakterze prezydenta Putin miał się udać do USA na szczyt G8 (18-19 maja). Jednak nieoczekiwanie Putin zrezygnował z wyjazdu do Camp David i wysłał tam premiera Dmitrija Miedwiediewa.

ja, PAP