Koniec wojny w Sudanie?

Koniec wojny w Sudanie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dżuba z kolei oskarżyła Północ o loty wojskowe nad stolicą i kolejne bombardowania w rejonie granicznym. (fot. sxc) 
Dzień przed rozpoczęciem negocjacji pokojowych Chartum ogłosił, że wycofa swoje wojska ze spornego rejonu Abyei. Dżuba z kolei oskarżyła Północ o loty wojskowe nad stolicą i kolejne bombardowania w rejonie granicznym.

We wtorek negocjatorzy z Dżuby i Chartumu pod naciskiem ONZ i Unii Afrykańskiej zasiądą do rozmów, które mają zakończyć walki w rejonach granicznych i wyjaśnić kwestie takie jak demarkacja granic, podział zysków z ropy naftowej i przynależność spornych rejonów. Jeśli tak się nie stanie, obu krajom grożą sankcje. Rzecznik Sudańskich Sił Zbrojnych (SAF) oświadczył dziennikarzom w  poniedziałek, że Północ wycofa swoje wojska z rejonu Abyei. Tym samym Chartum wypełnił żądania postawione przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, która nakazała natychmiastowe i bezapelacyjne wycofanie oddziałów ze spornego rejonu.

Chwilę później szef delegacji negocjatorów z Południa Pagan Amum powiedział mediom, że w niedzielę "samoloty SAF naruszyły naszą przestrzeń powietrzną, latając nad stolicą i innymi miastami Południa". - Teraz kiedy rozmawiamy, rejon Bahr el Ghazal jest atakowany z lądu i z  powietrza. Nie ma oznak nadchodzącego pokoju - dodał Amum tuż przed odlotem na rozmowy pokojowe do stolicy Etiopii. Według ministra informacji rządu Południa Benjamina Barnaby Mariala w nalotach zginęło 10 osób. Północ rutynowo zdementowała te oskarżenia. Weryfikacja tych informacji jest niemożliwa w szybkim czasie ze względu na trudny dostęp do rejonów przygranicznych. Jednak w ostatnich tygodniach kilku zachodnich dziennikarzy było świadkami nalotów w tych rejonach. Sudan i Sudan Południowy toczą spór o bogaty w ropę naftową region przygraniczny. W minionych tygodniach doszło do eskalacji konfliktu z  użyciem sił zbrojnych. To najpoważniejsza konfrontacja zbrojna obu państw od czasu oddzielenia się Południa.

Prezydent Omar el-Baszir zażądał, by rozmowy w pierwszej kolejności dotyczyły kwestii bezpieczeństwa i rozwiązania problemu wsparcia operujących na terytorium Północy grup rebelianckich przez rząd z Dżuby. Południe zaprzecza tym oskarżeniom. W listopadzie 2011 roku grupy rebelianckie z prowincji Południowego Kordofanu i Niebieskiego Nilu utworzyły Sudański Front Rewolucyjny. Jednym z głównych celów tej formacji jest obalenie prezydenta Baszira.

Gorącym tematem rozmów będzie również status terytorialny pól naftowych w Heglig, gdzie przez ostatnie tygodnie toczyły się najcięższe walki. Oba kraje roszczą sobie prawa do pól, które dziennie produkują ponad 60 tys. baryłek ropy. Po tym jak w wyniku secesji Południa Północ straciła ponad dwie trzecie zasobów ropy, jest to ponad połowa dziennej produkcji dla Chartumu. Dżuba nie ma zamiaru rezygnować, twierdząc, że  Heglig to w istocie Panthau, a granica została przesunięta przez wspierany w latach 70. przez Stany Zjednoczone rząd prezydenta Gaafaha Nimeiriego, po odkryciu przez firmę Chevron dużych złóż ropy na  terytorium Południa.

Sudan Południowy oddzielił się od Północy w lipcu 2011 roku na mocy porozumień pokojowych z 2005 roku, które zakończyły trwającą 22 lata wojnę domową. W rezultacie Północ straciła ponad dwie trzecie swoich zasobów ropy. W styczniu Sudan Południowy wstrzymał całkowicie wydobycie ropy ze względu na spór o wysokość opłat za korzystanie z rurociągu biegnącego do Port Sudanu. Gospodarka Sudanu Południowego, najmłodszego państwa na świecie, w 98 proc. zależna jest od sprzedaży ropy, jednak rząd w Dżubie postanowił nie wznawiać wydobycia do czasu uzgodnienia warunków z Północą.

eb, pap