"Prosił, by nie zostawiać Ukrainy". Kowal odwiedził skazanego ministra rządu Tymoszenko

"Prosił, by nie zostawiać Ukrainy". Kowal odwiedził skazanego ministra rządu Tymoszenko

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jurij Łucenko (fot. Vlada Jaroslavska)
Szef PJN europoseł Paweł Kowal spotkał się w areszcie śledczym w Kijowie ze skazanym na cztery lata więzienia politykiem ukraińskiej opozycji, byłym szefem MSW Jurijem Łucenką.
Było to drugie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy widzenie Kowala z Łucenką. Trwało ponad godzinę - poinformował poseł, który jest przewodniczącym delegacji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy z  Ukrainą.

- Łucenko prosił mnie, żeby przekazać na zewnątrz, że z Ukrainą należy pracować i nie można jej zostawiać, oraz że bojkoty (Ukrainy - red.) są zbyt prostym rozwiązaniem. Trzeba szukać innych sposobów nacisku (na ukraińskie władze - red.), pokazywać władzy pewne perspektywy, a przede wszystkim wspierać wybory (parlamentarne) na Ukrainie - powiedział Kowal.

Kowal: urn muszą pilnować kamery

Zdaniem europosła, uczciwe przeprowadzenie zaplanowanych na koniec października wyborów do parlamentu będzie "gwarancją utrzymania się Ukrainy na Zachodzie". - Należy wesprzeć program elektronicznego monitorowania urn wyborczych przez kamery, programy przyjazdu obserwatorów, ale przede wszystkim dopilnować frekwencji - podkreślił.

Kowal oświadczył, iż jeszcze przed wyborami należy także rozwiązać kwestię Łucenki i skazanej na siedem lat więzienia byłej premier Julii Tymoszenko. W ocenie Zachodu ich wyroki świadczą o wybiórczym stosowaniu prawa na Ukrainie.

"Nawoływać do bojkotu to żadna sztuka"

- Nie należy oczekiwać, że Europa znudzi się kiedyś sprawą Łucenki czy  Tymoszenko. Ja zawsze apeluję do swoich kolegów po fachu: pracujcie, pokazujcie, że tego nie zostawiamy. Przy przyjazdach do Kijowa trzeba prosić o spotkanie z Łucenką. Wszyscy wtedy zrozumieją, że tę sprawę trzeba jakoś rozwiązać. Przyjechać jeden raz i nawoływać do bojkotu Ukrainy to żadna sztuka - powiedział Kowal.

Skazani politycznie czy za nadużycia?

Łucenko został skazany na cztery lata więzienia, gdyż uznano go za winnego sprzeniewierzenia funduszy państwowych i nadużycia władzy. Przyznał m.in. swemu kierowcy dodatek emerytalny o równowartości 16 tysięcy złotych. Zarówno Łucenko, jak i jego była szefowa Tymoszenko, znani są jako zaciekli przeciwnicy obecnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Oboje twierdzą, że to właśnie on inspirował śledztwa przeciwko nim, oraz  wyroki wydane przez kontrolowane przez władze sądy.

Umieszczając znanych opozycjonistów za kratkami ekipa Janukowycza pozbyła się ważnych konkurentów politycznych, którzy mogli zagrozić rządzącym w jesiennych wyborach parlamentarnych. Jako osoby skazane Tymoszenko i Łucenko nie mają prawa w nich kandydować.

Według władz, działanie Tymoszenko naraziło Ukraińców na ogromne straty finansowe, a jej majątek jest zbyt duży, by mógł pochodzić z legalnego źródła.

zew, PAP