- Z zadowoleniem przyjmujemy sygnały, że przywódcy strefy euro poczynili postęp w zmaganiach z tymi wyzwaniami. Zdajemy sobie też sprawę, że te problemy nie zostaną rozwiązane z dnia na dzień i należy jeszcze opracować szczegóły - powiedział rzecznik Białego Domu Jay Carney. Europejski kryzys stanowi zagrożenie dla budzącej się pomału z letargu amerykańskiej gospodarki, a tym samym ambicji prezydenta Baracka Obamy na reelekcję w listopadowych wyborach.
- To pozytywne, że przywódcy (UE) szukają sposobów natychmiastowego zredukowania presji rynków i podejmują długoterminowe reformy i plany integracji w celu promowania wzrostu i odpowiedzialnej polityki fiskalnej - powiedział Carney.
Zastrzegł, że część obserwatorów na rynkach finansowych jest świadomych, że w czasie trwającego od dwóch lat kryzysu pewne działania nie przyniosły oczekiwanych skutków. - Jestem pewien, że w przyszłości podjętych zostanie jeszcze wiele kroków - zaznaczył rzecznik Białego Domu.
Na szczycie UE zapowiedziano utworzenie europejskiego nadzoru bankowego; w jego wprowadzeniu dużą rolę ma odgrywać Europejski Bank Centralny (EBC). Pod naciskiem Włoch i Hiszpanii już pierwszy dzień szczytu został zdominowany potrzebą pilnej stabilizacji strefy euro. Oba kraje wywalczyły możliwość bezpośredniego dokapitalizowania swoich banków z funduszy ratunkowych EFSF i EMS, bez obciążającego budżety pośrednictwa rządów. Niemcom jednak udało się obwarować decyzję o tej pomocy warunkami; jednym z nich było właśnie powołanie europejskiego nadzoru bankowego.
sjk, PAP