Górski Karabach: Nowy stary prezydent

Górski Karabach: Nowy stary prezydent

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bako Saakian - dotychczasowy przywódca Górskiego Karabachu - ponownie został jego prezydentem - podała miejscowa Centralna Komisja Wyborcza. Karabach to ormiańska enklawa w Azrbejdżanie, która w roku 1992 ogłosiła nieuznawaną przez świat niepodległość.

Według wstępnych danych typowany od początku na zwycięzcę wyborów obecny prezydent otrzymał niemal 67 proc. głosów. Jego główny rywal - Arkadij Sogomonian - prorektor filii Państwowej Akademii Rolniczej Armenii - zebrał 32,5 proc. głosów. Urodzony w roku 1960 w Stepanakercie, stolicy Karabachu, Saakian to były szef karabaskiej służby bezpieczeństwa. Obiecuje kontynuowanie reform gospodarczych i społecznych i zapewnia wyborców, że siły republiki odpowiedzą na każdą próbę przejęcia przez Azerbejdżan kontroli nad Górskim Karabachem.

Ormiańsko-azerski konflikt zbrojny o Górski Karabach wybuchł w 1988 roku, u schyłku ZSRR. Starcia przerodziły się w wojnę między już niepodległymi Armenią a Azerbejdżanem. Wojna przyniosła 30 tys. ofiar śmiertelnych i setki tysięcy uchodźców. W roku 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa formalnie wciąż pozostaje częścią Azerbejdżanu.

Górski Karabach zamieszkuje około 145 tys.ludzi, w większości Ormian. Baku uznaje wybory za nielegalne. Za takie uważa je też społeczność międzynarodowa. Wielu obserwatorów uważa, iż wybory w Karabachu mogą zaszkodzić uregulowaniu sprawy statusu enklawy. Erywań i Baku po dziś dzień nie doszły do porozumienia w tej kwestii, mimo mediacji tzw. mińskiej grupy OBWE, której współprzewodniczą Francja, Rosja i USA. Przez wielu politologów Górski Karabach określany jest jako przykład zamrożonych konfliktów na terenie byłego ZSRR. Są też analitycy, którzy uważają, że względny spokój wokół Górskiego Karabachu jest mylący, gdyż ten zamrożony konflikt to bomba z opóźnionym zapłonem.

Obydwa kraje z powodu konfliktu o Górski Karabach nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.

jl, PAP