Eksplozje w dzielnicy rządowej w Damaszku

Eksplozje w dzielnicy rządowej w Damaszku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wojna w Syrii trwa (fot. PAP/EPA/SANA/HO)
Wolna Armia Syryjska (WAS) przyznała się do przeprowadzenia tego dnia podwójnego zamachu bombowego na siedzibę Sztabu Generalnego sił zbrojnych Syrii w Damaszku. Według opozycji w budynku trwają walki, są zabici po obu stronach.

"Wolna Armia uderzyła w budynek Sztabu Generalnego przy placu Umajjadów w Damaszku" - napisano w oświadczeniu rady wojskowej WAS. "W dwóch potężnych eksplozjach zginęły dziesiątki ludzi" - dodano. Powstańcza WAS składa się głównie z wojskowych, którzy zdezerterowali z reżimowych sił zbrojnych.

Agencje prasowe informują o starciach wewnątrz siedziby Sztabu Generalnego, które trwały jeszcze kilka godzin po eksplozjach. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka są ofiary śmiertelne zarówno po stronie powstańców, jak i sił reżimu. Telewizja państwowa przekazała oświadczenie syryjskich władz wojskowych, w którym zapewniono, że żadnemu wysokiemu rangą wojskowemu nic nie grozi, choć rannych zostało kilku wartowników chroniących budynek. "Zbrojne gangi terrorystyczne, mające powiązania z zagranicą, dziś rano przeprowadziły kolejny zamach terrorystyczny, detonując ładunek ukryty w samochodzie oraz bombę na terenie kompleksu Sztabu Generalnego" - podano.

Władze syryjskie oraz państwowe media nazywają terrorystami powstańców walczących od ubiegłego roku z reżimem prezydenta Baszara el-Asada. "W wyniku eksplozji budynek został uszkodzony, wybuchł pożar, a część wartowników odniosła obrażenia, jednak wszyscy dowódcy wojskowi i oficerowie są cali i zdrowi" - zaznaczono. Minister informacji Syrii Omran ez-Zabi oświadczył wcześniej, że eksplozje w rządowej dzielnicy Damaszku spowodowały jedynie straty materialne oraz że nie ucierpiał w nich nikt z personelu zaatakowanej placówki wojskowej. Jak dodał, siły bezpieczeństwa ścigają "zbrojną grupę terrorystyczną" w okolicy miejsca wybuchów.

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że po dwóch eksplozjach, które nastąpiły w odstępie 15 minut, miały miejsce krótkie starcia między siłami bezpieczeństwa a powstańcami. Według szefa organizacji Ramiego Abdela Rahmana słychać było odgłosy strzałów z broni automatycznej. Nie wyjaśnił, czy wybuchy i wynikłe po nich walki pociągnęły za sobą ofiary w ludziach.

Eksplozje nastąpiły ok. godz. 7 czasu miejscowego (godz. 6 czasu polskiego). Nad miejscem wybuchów unosiły się wysokie słupy czarnego dymu, a siła eksplozji wybiła szyby w oknach w promieniu kilkuset metrów. Na miejsce zdarzenia, które zostało otoczone policyjnym kordonem, skierowano wiele karetek pogotowia.

Irańska anglojęzyczna stacja telewizyjna Press TV podała, że od snajperskiego strzału zginął jej korespondent, 33-letni Maja Naser, gdy z Damaszku relacjonował podwójny wybuch i późniejsze starcia. "Rebelianci w Damaszku zaatakowali ekipę Press TV i zabili jednego z naszych reporterów" - poinformowała prezenterka stacji. Arabskojęzyczna telewizja irańska Al-Alam podała, że ranny na skutek eksplozji został szef jej damasceńskiego biura Mortada Husajn.

Trwający od półtora roku konflikt w Syrii w ostatnich miesiącach rozlał się także na stosunkowo spokojny wcześniej Damaszek. W mieście doszło do serii eksplozji ładunków wybuchowych umieszczanych w samochodach pułapkach, eksplodowały też bomby przydrożne.

Konflikt wewnętrzny w Syrii między siłami prezydenta Asada a zbrojną opozycją trwa od marca 2011 roku. Według szacunków ONZ życie straciło dotychczas ponad 20 tysięcy ludzi; według syryjskich działaczy praw człowieka liczba ofiar konfliktu zbliża się do 30 tysięcy.

zew, PAP, jl