Włoski polityk: 4,5 tys. euro miesięcznie? Jak ja sobie poradzę?

Włoski polityk: 4,5 tys. euro miesięcznie? Jak ja sobie poradzę?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Włoscy politycy nie palą się do oszczędzania (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
“Jak ja sobie poradzę, zarabiając 4,5 tys. euro miesięcznie?” - to pytanie zadane przez polityka z Lombardii na wiadomość o obniżce pensji wywołało we Włoszech burzę. Media podkreślają, że najlepiej świadczy to o arogancji klasy politycznej.

Lokalni politycy z regionów w całym kraju protestują przeciwko przyjętemu przez rząd Mario Montiego dekretowi, który zmniejsza liczbę radnych, drastycznie obniża wydatki na ich utrzymanie oraz ich pensje, a także znosi liczne przywileje finansowe. W przypadku niektórych najbardziej rozrzutnych regionów nakłady z budżetu mają zostać zmniejszone nawet o 95 proc. Regionalny radny i kierownik departamentu ds. infrastruktury we władzach Lombardii Raffaele Cattaneo z centroprawicy byłego premiera Silvio Berlusconiego oświadczył, że nie wie, jak sobie poradzi, gdy od listopada jego pensja zostanie obniżona z 6,5 tys. do 4,5 tys. euro. - Mam kredyt, opłaty mieszkaniowe - wymieniał. Następnie zapytał: - Czy jesteśmy pewni, że w ten sposób polityka się poprawi?.

W wywiadzie dla dziennika „La Repubblica”, komentując własną wypowiedź, która wywołała ogromne oburzenie, Cattaneo pyta: - Czy słuszne jest to, że ktoś, kto jest kierownikiem departamentu w Lombardii, w jednym z największych regionów niemal wielkości niejednego państwa, zarabia mniej niż inni menedżerowie, z którymi pracuje?. Zarządzam budżetem w wysokości 2 mld euro i zajmuję się inwestycjami publicznymi wartymi 30 mld.

W internecie pojawiły się natychmiast liczne żartobliwe inicjatywy zorganizowania zbiórek pieniędzy na „zubożałego” polityka, który - jak się przypomina - nawet po redukcji będzie zarabiał kilka razy więcej niż włoscy nauczyciele, otrzymujący średnio 1200 euro miesięcznie. Prasa zauważa, że nagłośniony przez nią protest Raffaele Cattaneo przeciwko rządowym oszczędnościom w nakładach na utrzymanie polityków nie jest przypadkiem odosobnionym, gdyż buntują się oni od południa po północ Włoch. Wielu z nich zarabia nawet po kilkanaście tysięcy euro. - Ten dekret to policzek - powiedział Lucio Tarquinio z centroprawicowego Ludu Wolności w regionie Apulia. Santino Dozza z prawicowej Ligi Północnej w Wenecji Euganejskiej ocenił zaś, że „nabyte prawa są nietykalne”.

PAP, arb