„Musimy pamiętać o niemieckiej odpowiedzialności za masakrę w Lidicach. Dzielimy swój ból z bliskimi ofiar” – powiedział Joachim Gauck, który przybył do Lidic w 70. rocznicę pacyfikacji wioski, przeprowadzonej w odwecie za udany zamach na niemieckiego zastępcę protektora Czech i Moraw Reinharda Heydricha. Gauck był zarazem pierwszym prezydentem Niemiec, który odwiedził Lidice po II wojnie światowej i złożył wieniec pod pomnikiem lidickich ofiar. - Kiedy słucham obu naszych hymnów, nie mogę zapomnieć, że byli tu inni Niemcy - naziści. Możemy być szczęśliwi, że teraz oba narody łączy prawdziwa przyjaźń – oświadczył Gauck.
10 czerwca 1942 roku jednostki SS i niemieckiej policji dokonały w Lidicach pod Pragą masowej eksterminacji ludności cywilnej. Rozstrzelano 173 mężczyzn. 184 kobiety wywieziono do obozu koncentracyjnego w Ravensbrueck, a 81 dzieci zagazowano w obozie Kulmhof an der Nehr (Chełmno nad Nerem) - pierwszym niemieckim obozie zagłady utworzonym na ziemiach polskich. Wszystkie budynki spalono i następnie zburzono, zniszczono nawet miejscowy cmentarz, wycięto drzewa i zmieniono koryto potoku.
W wyniku akcji odwetowej zginęło 340 mieszkańców wsi. Ocalały 132 kobiety i 17 dzieci. Gauck spotkał się z nielicznymi, którzy przeżyli. Zapewnił, że „Niemcy solidaryzują się z mieszkańcami Lidic”, i wyraził uznanie dla uczestników czeskiego ruchu oporu, którzy przeprowadzając w maju 1942 zamach na Heydricha, „poświęcili życie walcząc o wolność kraju”.
„Nie śmiem porównywać się z wielkim mężem stanu i orędownikiem wolności prezydentem Vaclavem Havlem. Ale chciałbym przypomnieć jego przesłanie: +Wolność dla człowieka ma być najwyższą świętością. Nie możemy się jej obawiać+" – powiedział Joachim Gauck.
„To wzruszająca i przejmująca deklaracja. Czekałam na nią 70 lat” – mówiła Milada Cabova, która urodziła się w Lidicach i przeżyła niemiecki obóz koncentracyjny Ravensbrueck.
W spotkaniu z mieszkańcami Lidic towarzyszył Glauckowi prezydent Vaclav Klaus. Wcześniej obaj prezydenci przeprowadzili rozmowy w Zamku Praskim.
Pytany przez dziennikarzy, czy jako prezydent Czech nie powinien „w rewanżu” przeprosić 3 mln Niemców sudeckich wysiedlonych po II wojnie światowej, Vaclav Klaus przypomniał czesko-niemiecką deklarację z roku 1997, w której oba państwa uznały, że ich relacji nie mogą obciążać sprawy z przeszłości.
”Przeszłość nie powinna przesłaniać przyszłości” - podkreślił Klaus, przywołując analogię do jazdy samochodem. - Perspektywa w lusterku wstecznym nie może zdominować widoku oglądanego przez przednią szybę”.
"Nie przyjechałem do Pragi po to, aby rozmawiać o wypędzonych. To nie jest temat na dziś. Jego ewentualne otwarcie zależy wyłącznie od czeskich, a nie niemieckich polityków " - powiedział prezydent Gauck.
Obaj prezydenci nie zdołali się jednak porozumieć na temat przyszłości Unii Europejskiej. Przemawiając w trakcie uroczystego obiadu na Hradczanach, Gauck uznał, że „zjednoczenie Europy było na naszym kontynencie największym cudem XX wieku”. Klaus ostrzegł natomiast przed budową „superpaństwa”. „Nie wierzę, że Europę można zjednoczyć strachem przed zadłużeniem i bankructwem. Nie wierzę, że Europa bez demokracji ma przyszłość. Nie wierzę, że można rozwiązać problemy zadłużonych i niezdolnych do konkurowania państw, jeśli zachowają euro" - zaznaczył czeski prezydent.
Przed odlotem do Berlina Gauck spotkał się także z premierem Petrem Neczasem i podkreślił rolę „aksamitnej rewolucji” w obaleniu komunizmu. Na praskim lotnisku im. Vaclava Havla żegnali go sygnatariusze „Karty 77” - wiceprzewodniczący Senatu Petr Pithart i publicysta Petr Uhl.
eb, pap