"Politycy w roli krytyków filmowych? Takie rzeczy tylko w UE"

"Politycy w roli krytyków filmowych? Takie rzeczy tylko w UE"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. materiały prasowe) 
Marek Migalski na blogu oburza się, że eurodeputowani za pieniądze podatników "bawią się w bycie krytykami filmowymi". Chodzi o nagrodę LUX, której celem jest "promowanie europejskich filmów i kultury, pobudzenie debaty publicznej dotyczących wartości europejskich".
"Co roku 17-osobowa Komisja Selekcyjna, składająca się ze znawców europejskiego kina, podaje propozycje i wybiera dziesięć filmów, biorących udział w konkursie. Członków Komisji Selekcyjnej zatwierdzają Koordynatorzy Komisji Kultury i Edukacji (czyli europosłowie). Propozycje filmów mogą być też zgłaszane przez posłów do Parlamentu Europejskiego i znawców kina, nie wchodzących w skład Komisji Selekcyjnej. Spośród dziesięciu tytułów, Komisja wybiera trzech finalistów, którzy walczą o nagrodę LUX. Zwycięzcę wybierają europosłowie w głosowaniu elektronicznym" - opisuje sposób przyznawania nagrody Migalski.
 
Eurodeputowany PJN zwraca uwagę iż oznacza to, że "politycy zabawiają się w znawców kina, w jurorów, w koneserów X Muzy i za pieniądze europejskiego podatnika urządzają sobie sympatyczną zabawę". "Takie rzeczy tylko w UE. Piszę to w kontekście walki o budżet tej organizacji" - zauważa z przekąsem polityk.

arb