Miał zostać admirałem. W młodości celowo zestrzelił kolegę

Miał zostać admirałem. W młodości celowo zestrzelił kolegę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Timothy Dorsey (fot.US Navy) 
Amerykański Senat nie wyraził zgody na przyznanie kapitanowi Timothy’emu Dorseyowi stopnia admirała. Powodem takiej decyzji był incydent z przeszłości, w którym Dorsey celowo zestrzelił podczas ćwiczeń inny wojskowy samolot, nieomal pozbawiając przy tym życia jego załogę.
Senacka komisja odrzucając kandydaturę odesłała ją do Białego Domu. Jako że stało się to na ostatnim posiedzeniu poprzedniej sesji Kongresu, prezydent może jeszcze próbować uzyskać akceptację Senatu w nowym składzie, który rozpoczął w tym tygodniu prace.

Sprawa nabrała rozgłosu i wątpliwe iż senatorowie zmienią zdanie. Ponadto we wniosku pominięto "szczegół”, że jako młody pilot myśliwca F-14 w 1987 roku Dorsey celowo i w pełni świadomie zestrzelił inny amerykański samolot, który uczestniczył w ćwiczeniach nad Morzem Śródziemnym.

Okazało się, że flota zataiła tę informację, wysyłając wniosek o awans na ręce sekretarza obrony Leona Panetty. Ten natomiast, nieświadom przeszłości kapitana, przesłał wniosek do Białego Domu, który również nie miał żadnych obiekcji i przesłał go dalej do Senatu.

22 września 1987 roku zadanie odnalezienia lotniskowca i naprowadzenia na niego "grup uderzeniowych" otrzymała załoga zwiadowczego RF-4 Phantom z bazy Aviano we Włoszech. Jego pilot, porucznik Mike Ross, przed dotarciem do rejonu ćwiczeń miał zatankować paliwo z latającej cysterny. Podczas tego manewru napotkał F-14 Dorseya, który tego dnia pełnił dyżur, patrolując okolice lotniskowca z prawdziwym uzbrojeniem.

Dorsey po tym jak RF-4 zatankował poleciał za nim zachowując pewną odległość.  Po jakimś czasie samolot został zestrzelony, a załoga musiała się katapultować. Na pokładzie lotniskowca dowiedzieli się,  że zostali zestrzeleni przez por. Dorseya. Jak się okazało, pilot F-14 "niesportowo" śledząc RF-4 od tankowca, poprosił swoich dowódców o zgodę na ćwiczebne zestrzelenie zwiadowcy, na co uzyskał zgodę z zastrzeżeniem, że ma to uczynić "zgodnie z zasadami ćwiczeń". Pilot użył jednak prawdziwej rakiety. Śledztwo wykazało, że mężczyzna był świadomy swojego czynu, a załoga RF-4 miała szczęście że przeżyła.

W ramach kary Dorsey dostał dożywotni zakaz pilotowania. Przeniesiono go na brzeg gdzie został pracownikiem wywiadu floty gdzie powoli piął się do stopnia kapitana. Nieoficjalnie jest to wiązane z tym, że ojciec Dorseya jest admirałem US Navy, który w momencie incydentu dowodził innym lotniskowcem.

TVN24.pl, ml