Armia szuka porwanych

Armia szuka porwanych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kolumbijska armia poszukuje trzech Amerykanów, porwanych w ubiegły czwartek w rejonie miasta Florencia przez lewackich rebeliantów. Zrezygnowano z pomocy armii amerykańskiej.
Dowództwo sił zbrojnych Kolumbii wykluczyło możliwość skorzystania z pomocy wojskowej USA. Jak wyjaśniono, kolumbijskie prawo absolutnie nie zezwala na "tego rodzaju interwencję wojskową z zewnątrz".

Amerykański samolot rządowy cessna z pięcioma osobami na  pokładzie rozbił się w czwartek w południowej Kolumbii, na  terenach kontrolowanych przez lewackich rebeliantów. Jak podano później, samolot albo został zestrzelony albo też musiał awaryjnie lądować z powodu defektu silnika. Obecni na pokładzie ludzie dostali się w ręce lewackich rebeliantów z organizacji FARC -  Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii. Dwu członków załogi -  Amerykanina i Kolumbijczyka - prawdopodobnie zastrzelono na  miejscu a pozostałych trzech obywateli USA uprowadzono.

W poszukiwaniach porwanych bierze udział ponad dwa tysiące kolumbijskich żołnierzy. W Bogocie pojawiły się też pogłoski, że  oddział komandosów armii amerykańskiej może przeprowadzić w  rejonie Florencii błyskawiczną akcję, mającą doprowadzić do  uwolnienia uprowadzonych.

Cessna brała udział w "misji wywiadowczej" - władze amerykańskie odmówiły podania szczegółów tej akcji.

Duże fragmenty prowincji Caqueta, w której doszło do tragedii, są kontrolowane przez lewacką organizację Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC). To ugrupowanie jest uznane przez USA za  terrorystyczne - Waszyngton oskarża je także o produkcję narkotyków na skalę przemysłową.

Stany Zjednoczone przeznaczyły w 2000 roku 2 miliardy dolarów w  gotówce i sprzęcie wojskowym jako pomoc dla Bogoty w zwalczaniu tamtejszych karteli narkotykowych. W Kolumbii przebywa obecnie 500 amerykańskich doradców wojskowych oraz 300 cywilnych, którzy mają służyć swym doświadczeniem w walce z takimi ugrupowaniami jak FARC.

sg, pap