Wojna o krok

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bush: Dać więcej czasu Saddamowi Husajnowi? Miał 12 lat, aby się rozbroić. Teraz próbuje grać na zwłokę. To ostatnie dni dyplomacji.
Prezydent USA odrzucił propozycje postawienia dyktatorowi Iraku ultimatum z nieprzekraczalnymi terminami pozbycia się wszystkich broni masowego rażenia - co postulują niektóre państwa.

Bush zapowiedział, że jego rząd podda pod głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa projekt rezolucji zgłoszony przez USA i Wielką Brytanię, w której stwierdza się, że Irak narusza postanowienia ONZ, gdyż odmówił "całkowitego i bezwarunkowego rozbrojenia". Ma  to dać podstawę do inwazji.

"Wezwiemy do głosowania nad rezolucją. Czas, żeby te sprawy stanęły na forum Rady Bezpieczeństwa" - powiedział.

Większość obserwatorów uważała dotąd, że Waszyngton wniesie rezolucję pod głosowanie dopiero wtedy, gdy będzie miał pewność, że zostanie uchwalona. Bush dał do zrozumienia, że gotów jest zaryzykować, iż rezolucja nie uzyska większości, albo zostanie zawetowana.

"Czas, aby odkryto karty" - powiedział prezydent. Oprócz USA, tylko 3 kraje popierają na razie projekt rezolucji, 6 się waha, a  5 wyraża sprzeciw. Spośród tych ostatnich, dwaj stali członkowie Rady - Francja i Rosja sygnalizują, że założą weto.

"To ważny moment dla Rady Bezpieczeństwa. Powstaje pytanie czy  jej słowa mają jakieś znaczenie" - powiedział Bush przypominając, że ONZ od 12 lat domaga się od Iraku pozbycia się broni masowej zagłady.

Prezydent podkreślił, że mimo zgłoszenia kolejnej rezolucji, USA "tak naprawdę jej nie potrzebują". "Nie musimy mieć aprobaty ONZ, nie musimy mieć niczyjego pozwolenia, kiedy chodzi o nasze bezpieczeństwo" - oświadczył.

Bush powtórzył, że reżim Husajna stanowi ogromne niebezpieczeństwo dla USA i dla krajów sąsiadujących z Irakiem, także poprzez wspieranie "terroryzmu typu Al-Kaidy", i dlatego, w  imię samoobrony i w interesie pokoju, jego obowiązkiem jest rozbrojenie i obalenie Husajna.

"11 września pokazał, co wróg może nam zrobić. Nie pozostawię narodu amerykańskiego na łasce irackiego dyktatora" -powiedział.

Zaznaczył, że celem ewentualnej wojny będzie zatem nie tylko eliminacja irackich broni masowego rażenia, lecz także "zmiana reżimu". Oświadczył też, że będzie to zarazem wyzwolenie Iraku od  brutalnego ucisku i obiecał, że po usunięciu Husajna zacznie się tam budować system demokratyczny.

Bush odrzucił zarzuty przeciwników wojny, że "ma fiksację na  punkcie Saddama" - jak to określił jeden z pytających reporterów- i że inwazja może sprowokować terrorystów do nowych ataków.

"Moim zadaniem jest ochraniać Amerykę. Ludzie mogą mi przypisywać różne intencje, ale ja przysiągłem na Biblię, że będę wykonywał swoje obowiązki i wierzę, że Saddam jest wielkim zagrożeniem" - powiedział.

les, pap