Ukraińska prokuratura zamknęła śledztwo w sprawie osób, które miały wydać nakaz rozpędzenia protestu zwolenników integracji europejskiej na placu Niepodległości w Kijowie 30 listopada
O wydanie polecenia użycia siły byli podejrzani m.in. zastępca sekretarza Rady Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Wołodymyr Siwkowycz oraz szef kijowskiej administracji Ołeksandr Popow. Prokuratura tłumaczyła, że zamknęła śledztwo z powodu ustawy o amnestii, przyjętej 16 stycznia. Ustawa, którą poparli posłowie Partii Regionów Wiktora Janukowycza i komuniści zakłada, że "podejrzani i oskarżeni w sprawie wydarzeń na Ukrainie od 21 listopada do 26 grudnia ub.r. nie ponoszą odpowiedzialności karnej za swoje czyny".
Działacze Majdanu podkreślają, że poszkodowani w czasie rozpędzania protestu 30 listopada oraz świadkowie tego zdarzenia są ciągle nękani i zastraszani.
X-News/x-news
Działacze Majdanu podkreślają, że poszkodowani w czasie rozpędzania protestu 30 listopada oraz świadkowie tego zdarzenia są ciągle nękani i zastraszani.
X-News/x-news