Czy partner to rodzina?

Czy partner to rodzina?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Unia Europejska próbuje uprościć przepisy regulujące warunki dłuższego pobytu obywateli jednych państw UE i ich rodzin w innych państwach Unii - problemem jest m.in. sama definicja rodziny.
Kontrowersje budzi definicja członka rodziny. Państwa, w których przywileje członków rodzin nie przysługują osobom żyjącym w  konkubinacie ani małżonkom tej samej płci, odmawiają automatycznego uznawania takich praw obywatelom innych państw UE, którzy nabyli je u siebie.

Polska, uczestnicząca w dyskusji z racji przyszłego członkostwa jako "aktywny obserwator", dołączyła w sprzeciwie wobec obowiązku uznania takich praw do Austrii, Hiszpanii, Irlandii i Niemiec.

Według polskich źródeł, potwierdzi to w poniedziałek stojąca na  czele polskiej delegacji minister ds. europejskich Danuta Huebner. Będzie ona przewodniczyła polskiej delegacji, która weźmie udział w dyskusji na ten i inne tematy w czasie posiedzenia w Brukseli Rady Ministrów UE ds. Konkurencyjności.

Wymienione kraje uważają, że prawa małżeńskie powinny przysługiwać tylko tym obywatelom innych państw, którzy spełniają warunki spełniane przez obywateli goszczącego ich państwa. Tym samym domagają się potwierdzenia, że sprawy rodzinne pozostają w  gestii każdego państwa z osobna i nie należą do kompetencji Unii.

Jednak dyskutowane przepisy mają ułatwić realizację jednej z  podstawowych swobód, na których opiera się UE - swobody przepływu ludzi. Niemcy i Polska skłonne są więc zgodzić się na zapis, że  prawa partnera, nie będącego małżonkiem i to heteroseksualnym, "mogą" być uznawane, a więc zostawić to do decyzji władz kraju goszczącego.

Do uzgodnienia pozostaje też maksymalna długość pobytu obywatela jednego państwa i jego rodziny w innym państwie UE bez obowiązku rejestrowania się. Niemcy, Wielka Brytania oraz - mniej energicznie - Austria i Hiszpania sprzeciwiają się propozycji, żeby wydłużyć ten okres z trzech do sześciu miesięcy. Polska nie  zabierała dotychczas głosu w tej sprawie.

Rysuje się natomiast kompromis w sprawie okresu, po którym obywatelowi innego państwa UE przysługiwałoby prawo stałego pobytu. Większość rządów opowiada się, żeby następowało to po pięciu latach przebywania w danym kraju, przy czym po upływie wspomnianych 3-6 miesięcy byłby obowiązek rejestrowania się na  ujednoliconych zasadach.

Nie rozstrzygnięto do końca, czy prawo to obejmie studentów, którzy przestudiowali pięć lat w danym kraju.

Wszystkie te przepisy złożą się na jedną dyrektywę mającą zastąpić dwa rozporządzenia i aż dziewięć dyrektyw unijnych. Obejmą one także prawa współmałżonków, którzy sami nie są obywatelami UE. Stąd zdwojona ostrożność wielu rządów, które zajmują restrykcyjną postawę także w obawie przed imigracją pod  pretekstem łączenia rodzin.

Chodzi bowiem również o prawa partnerów pochodzących spoza Unii, na przykład o to, jak polskie władze powinny traktować Filipinkę, którą przebywający w Polsce Niemiec przedstawia jako swoją stałą partnerkę.

Tak czy inaczej, nowa dyrektywa nie zniesie okresu przejściowego, który pozwala obecnym państwom członkowskim stosować restrykcje w  dostępie do ich rynku pracy wobec Polaków i innych nowych członków Unii nawet przez siedem pierwszych lat po poszerzeniu.

A prawo do dłuższego pobytu w nie swoim państwie będą mieli nadal wyłącznie ci obywatele Unii, którzy mają legalne dochody (oficjalne zatrudnienie, emeryturę, odsetki od wysokich wkładów bankowych itp.). Wolno też będzie nadal wydalać obywateli innych państw Unii, jeśli goszczące ich państwo uzna ich za zagrożenie dla porządku publicznego.

Ci sami ministrowie będą też w poniedziałek między innymi po raz pierwszy omawiać lipcowe propozycje Komisji Europejskiej w sprawie zasad finansowania z unijnej kasy badań naukowych nad tzw. komórkami macierzystymi z istniejących zarodków ludzkich.

sg, pap