"Odwiedziłem Gruzję z prywatną wizytą na podstawie dokumentów, które wydała mi Wielka Brytania - potwierdził były oligarcha. - Brytyjski rząd przyznał mi polityczny azyl i chroni mnie przed pościgiem władz rosyjskich" - oświadczył w rozmowie z rozgłośnią Echo Moskwy.
Bieriezowski miał się spotkać z dawnym partnerem w interesach Badrimem Patarkacyszwilim. Obaj są poszukiwani listem gończym przez rosyjski wymiar sprawiedliwości. Bieriezowski otrzymał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii, zaś Patarkacyszwili bez przeszkód mieszka w rodzinnej Gruzji.
Rosyjskie MSZ zapowiedziało, że zażąda wyjaśnień w tej sprawie, zaś strona gruzińska zapewnia, że przeprowadzi śledztwo. Do wizyty doszło w momencie, gdy w Tbilisi od ponad tygodnia u władzy znajduje się nowa prozachodnia ekipa, zaś stosunki między nią a Moskwą pozostają chłodne.
Szef gruzińskiego Departamentu Ochrony Granic Walerij Czcheidze powiedział, że Bieriezowski przyleciał prywatnym samolotem Patarkacyszwilego z paszportem wystawionym na nazwisko Płatona Jelenina. Bieriezowski potwierdził. "Płaton to na cześć bohatera filmu +Oligarcha+, a Jelenin to na cześć mojej żony Jeleny" - powiedział. Dodał, że paszport wystawiły mu władze brytyjskie.
"Został poddany rutynowej kontroli. Jednak ani Płaton Jelenin, ani Borys Bieriezowski nie są poszukiwani w Gruzji i służba graniczna nie miała powodu, by go zatrzymać" - powiedziała AFP rzeczniczka gruzińskiej straży granicznej Chalwa Londaridze. AFP zauważa jednak, że kontrola lotów na międzynarodowym lotnisku w Tbilisi nie zarejestrowała przylotu i odlotu prywatnego samolotu z Londynu.
Rzecznik p.o. prezydenta Gruzji Nino Burdżanadze, Georgi Arweładze, zapewnił, że Bieriezowski nie kontaktował się w żaden sposób z przedstawicielami władz i że one same nie zamierzają poprzez kontakty z finansistą psuć sobie kontaktów z Moskwą. "Jeżeli przyjazd Bieriezowskiego do Gruzji odbył się z naruszeniem prawa i przepisów granicznych, to odpowiednie organy podejmą stosowne czynności i znajdą winnych" - zapowiedział.
Sam Bierezowski podkreślił, że "nie miał zamiaru mieszać się w wewnętrzne sprawy" Gruzji.
Lider gruzińskiej "rewolucji róż", która 23 listopada obaliła dawnego prezydenta Eduarda Szewardnadze, i kandydat na prezydenta Michaił Saakaszwili zapowiedział ukaranie winnych. "Osoby, które dopuściły się naruszeń na przejściu granicznym na lotnisku, zostaną ukarane" - powiedział. "Za prezydentury Saakaszwilego w Gruzji nie będzie niepisanych reguł, takich jakie tolerowano za (prezydenta Eduarda) Szewardnadze" - dodał.
"Saakaszwili pospieszył się. Jeśli mnie pamięć nie myli, nie jest on jeszcze prezydentem, a jedynie kandydatem. Niech wpierw zostanie szefem państwa i potem rozkazuje" - odparował Bieriezowski.
Borys Bieriezowski, dawna "szara eminencja" Kremla, został w 2000 roku po konflikcie z nowym prezydentem Władimirem Putinem zmuszony do emigracji. Rosja usiłowała w tym roku doprowadzić do jego ekstradycji, oskarżając go o przestępstwa prywatyzacyjne, jednak W. Brytania nie tylko odmówiła wydania biznesmena, lecz udzieliła mu azylu politycznego.
em, pap