Minister zdrowia przekazał, że zarażone osoby nie wymagają hospitalizacji. – To nie jest przypadek infekcji rozprzestrzeniającej się po Czechach. To choroba przywieziona z rejonów, co do których zostały wydane rekomendacje, by unikać podróży – powiedział Nemecek.
"Globalne zagrożenie"
Przypomnijmy, Światowa Organizacja Zdrowia w specjalnym komunikacie uznała wirus Zika za "globalne zagrożenie dla zdrowia", apelując o pilną, natychmiastową reakcję wszystkich krajów.
Ekspertów martwi szybkie tempo rozprzestrzeniania się wirusa oraz poważne konsekwencje, jakie on ze sobą niesie. Zarażenie nim podczas ciąży spowodowało narodziny tysięcy dzieci z małogłowiem, skutkującym niepełnym rozwojem mózgu. Ostrzeżenie wydane przez WHO stawia wirus Zika w jednej linii z tak niebezpiecznymi chorobami, jak np. Ebola. Oznacza to, że badania nad lekami i szczepionkami, które mogą mu zapobiec, prowadzone będą według specjalnego, przyspieszonego scenariusza.
Margaret Chan, dyrektor WHO określiła wirus jako "nadzwyczajną okoliczność", która wymaga skoordynowanej reakcji. – Oświadczam, że ostatnie przypadki małogłowia i innych zaburzeń neurologicznych, jakie odnotowano w Ameryce Łacińskiej oraz podobne przypadki w Polinezji Francuskiej, stanowią zagrożenie zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym – stwierdziła. Zapowiedziała też, że priorytetem w tej sytuacji będzie ochrona kobiet w ciąży i ich dzieci przed ugryzieniem przez komary, które roznoszą wirus. WHO ostrzegła, że Zika będzie się "rozprzestrzeniać błyskawicznie"po obszarze obu Ameryk.
Reuters, Wprost.pl