Senator krytykuje prezydenta. Powodem nominacja do Sądu Najwyższego

Senator krytykuje prezydenta. Powodem nominacja do Sądu Najwyższego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Merrick Garlard (fot. White House)
Republikański senator Mitch McConnell skrytykował ogłoszoną dziś przez prezydenta Baracka Obamę nominację Merricka Garlarda na sędziego Sądu Najwyższego.

Lider mniejszości republikańskiej stwierdził, że prezydent upolitycznił proces nominacji, przedstawiając kandydaturę doświadczonego sędziego apelacyjnego Merricka Garlanda w okresie przedwyborczym.

– Wydaje się oczywistym, że prezydent Obama ogłosił tę nominację nie z intencją, by została przyjęta, ale by upolitycznić ją dla celów elekcji – ocenił McConnell.

Nominacja Garlanda

O swojej decyzji prezydent poinformował podczas specjalnego wystąpienia w ogrodach Białego Domu. 63-letni Garland, który w kuluarach był wskazywany jako jeden z faworytów, postrzegany jest jako człowiek o umiarkowanych poglądach, co może pomóc mu w uzyskaniu poparcia w Senacie. Wybór nowego sędziego stał się kwestią sporną. Republikanie apelowali do Obamy, by zaczekał z nominacją, gdyż wkrótce jego prezydenta dobiega końca.

Kwalifikacje, których szukałem w sędzim to zdolność do zrozumienia, że sprawiedliwość nie jest tylko abstrakcyjną teorią ani notatką z zakurzonej księgi prawnej. Jest to rodzaj życiowego doświadczenia zgromadzonego poza uczelnią czy salą rozpraw. To doświadczenie, które sugeruje, że on albo ona postrzega prawo nie tylko intelektualne ćwiczenie, ale także chwyta sposób, w jaki oddziałuje ono na życie codzienne zwykłych ludzi funkcjonujących w dużej, skomplikowanej strukturze demokratycznej, w dynamicznie zmieniających się realiach. Z mojego punktu widzenia, to niezbędny element do podejmowania sprawiedliwych decyzji i wydawania wyroków – napisał Obama przed ogłoszeniem nominacji.

Prezydent USA dodał, że ma nadzieję, iż senatorowie "wykonają swoją pracę" i szybko przejdą do rozpatrzenia jego nominacji. "Tak mówi konstytucja i tego Amerykanie oczekują i na to zasługują od swoich przywódców" - podsumował Obama.

Reuters