Rząd Pakistanu wystąpił do prezydenta kraju Perveza Musharrafa z "rekomendacją" w sprawie objęcia Khana prawem prezydenckiej łaski, uwzględniając zasługi Khana dla bezpieczeństwa narodowego Pakistanu. Khan popełnił wprawdzie liczne błędy, ale "mimo to pozostaje naszym bohaterem narodowym" - oświadczył prezydent, ułaskawiając "ojca pakistańskiej atomistyki".
Khan - główny oskarżony w sprawie przekazania technologii jądrowych wbrew prawu międzynarodowemu - w środę spotkał się z prezydentem Musharrafem i biorąc na siebie pełną odpowiedzialność, prosił o wybaczenie i o łaskę ze względu na swoje zasługi w stworzeniu pierwszego w krajach islamskich programu jądrowego. Później Khan wystąpił w telewizji państwowej i przeprosił za to, co zrobił. Zapewnił, że rząd Pakistanu nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności.
Khan od soboty nie jest już oficjalnym doradcą rządu. Tego dnia - jak informowali przedstawiciele władz pakistańskich - przyznał się na piśmie do udziału w przekazywaniu przez 15 lat technologii nuklearnych krajom trzecim.
Zdaniem komentatorów, Khan, którego prace umożliwiły uzyskanie w 1998 r. przez Pakistan broni nuklearnej, nie mógł jednak działać sam, a czwartkowa rekomendacja rządu jest wynikiem układu, mającego ochronić od odpowiedzialności za transfer technologii jądrowych wysoko postawionych współpracowników Khana, w tym wpływowych generałów armii pakistańskiej (w związku z tą sprawą przesłuchiwanych jest trzech generałów, w tym dwóch byłych szefów sztabu pakistańskiej armii).
Podobną opinię wygłosił dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Mohammed ElBaradei. W jego ocenie, sprawa Khana to jedynie "wierzchołek góry lodowej" afery związanej z transferem tajemnic nuklearnych. Khan "nie pracował sam" i musiał korzystać z "pomocy wielu ludzi w różnych krajach", tworząc nielegalną sieć sprzedaży technologii atomowych - powiedział ElBaradei.
em, pap
Więcej czytaj w tygodniku "Wprost": Islamska bomba (Jak pakistańska technologia nuklearna trafiła do państw rozbójniczych).