Swoich wspólników, a zwłaszcza współoskarżonego Michela Nihoula, obciążył też odpowiedzialnością za porwanie w czerwcu 1995 roku dwóch ośmioletnich dziewczynek, Julie Lejeune i Melissy Russo. Obie także rok później znaleziono martwe w jednym z domów Dutroux.
Po raz pierwszy belgijska opinia publiczna ma okazję usłyszeć, co o bulwersujących zdarzeniach, których jednym z głównych bohaterów był Dutroux, mówi sam oskarżony. W czasie trwającego siedem i pół roku śledztwa do opinii publicznej docierały tylko fragmentaryczne przecieki i jego oświadczenia, przekazywane od czasu do czasu mediom bezpośrednio lub poprzez zmieniających się adwokatów.
We wtorek podczas procesu, odbywającego się w Arlon na południu Belgii, odczytano akt oskarżenia. Prokurator Michel Bourlet zarzucił Dutroux, że był jednym z szefów bandy, która porwała i więziła sześć dziewczynek oraz poddała je torturom, które spowodowały śmierć czterech z nich. Osobiście Dutroux odpowiada za śmierć dwóch dziewczyn i swego wspólnika Bernarda Weinsteina, za zgwałcenie 9 dziewczyn (w tym trzech Słowaczek), porwanie czterech pozostałych ofiar, kradzież dwóch samochodów z użyciem przemocy, handel narkotykami, udział w organizacji przestępczej handlującej ludźmi, narkotykami, sfałszowanymi dokumentami i samochodami.
Kierowanie tą organizacją oskarżyciel zarzucił też 62-letniemu Michelowi Nihoul, którego oskarżono także o porwanie Laetitii Delhez, jednej z dwóch dziewczynek, które przeżyły i które będą świadkami w procesie. Ponadto Nihoul odpowiada za kierowanie handlem narkotykami ecstasy.
Żonie Dutroux, 40-letniej Michelle Martin i 32-letniemu Michelowi Lelievre'owi oskarżyciel zarzucił przynależność do gangu, która porywała, więziła i torturowała dziewczynki. Martin odpowiada też za gwałt na jednej ze Słowaczek. Lelievre osobiście odpowiada ponadto za porwanie czterech dziewczynek, więzienie ich i torturowanie prowadzące do śmierci dwóch z nich, a także za udział w handlu narkotykami.
Główny obrońca Dutroux, Xavier Magnee, publicznie zaapelował do swego klienta, żeby powiedział "całą prawdę". Przyznał, że nie jest pewien, czy Dutroux to zrobi.
Adwokaci pozostałych oskarżonych - z wyjątkiem Nihoula - nie zaprzeczają czynom, do których częściowo przyznali się ich klienci i którymi nawzajem się obciążają. Ale obrona wskazuje na luki w śledztwie i w akcie oskarżenia, usiłuje osłabić odpowiedzialność swoich klientów, przypomina o wszystkim, co świadczyłoby, że byli tylko narzędziem.
Zwłaszcza adwokaci Dutroux zarzucili prokuraturze, że odłożyła na bok wszelkie ślady mogące świadczyć o powiązaniach bandy z siatkami pedofilów czy nieistniejącą już sektą satanistów Abrasax. Są one przedmiotem oddzielnego "śledztwa-bis", które nie przyniosło do tej pory znaczących rezultatów.
Środowa prasa belgijska zwraca uwagę, że w ten sposób paradoksalnie obrona Dutroux zdaje się przejmować stanowisko rodziców niektórych ofiar (zwłaszcza dwóch najmłodszych dziewczynek, Julie i Melissy). Od dawna zarzucają oni prowadzącym śledztwo, że zlekceważyli wiele ważnych wątków, aby potwierdzić z góry postawioną tezę, że Dutroux i jego banda działali wyłącznie na własną rękę.
Magnee nawiązał do analizy włosów i śladów krwi pobranych w kryjówce-lochu w piwnicy, w której Dutroux przetrzymywał swoje ofiary. Badania DNA wykazały, że przebywały tam również "osoby trzecie" - nie tylko ofiary i ich zidentyfikowani oprawcy.
Obrońca Dutroux zażądał też przesłuchania Reginy Louf, jednego z początkowo anonimowych świadków, którzy zgłosili się na policję po aresztowaniu Dutroux, żeby zeznać, że w dzieciństwie uczestniczyli w orgiach organizowanych z udziałem prominentów. Ci "świadkowie X" zostali uznani za niezrównoważonych psychicznie.
Przy niewinności swego klienta obstają tylko obrońcy Nihoula. Twierdzą oni, że między nim a Dutroux nie było "żądnych związków przestępczych".
em, pap