Al-Sadr opóźnił stabilizację

Al-Sadr opóźnił stabilizację

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rebelia wywołana przez szyickiego radykała Muktadę al-Sadra opóźniła proces stabilizacji w Iraku o trzy, cztery miesiące - ocenia generał Mieczysław Bieniek.
"Mamy dużo do nadrobienia. Myślę, że cofnęliśmy się o jakieś trzy-cztery miesiące w naszym procesie" - powiedział w czwartek dowódca wielonarodowej dywizji w strefie środkowo-południowej, gen. Mieczysław Bieniek.

Zainspirowana przez Sadra na początku kwietnia seria ataków na  siły koalicji sparaliżowała wszystkie sfery działalności wielonarodowej dywizji w Iraku. Saperzy przestali czyścić składy amunicji, specjaliści CIMIC (współpracy cywilno-wojskowej) ze względu na niebezpieczeństwo nie ruszali się poza bazy. Przerwano realizację wielu inwestycji w Iraku, a część tego, co udało się dotychczas zbudować, zostało zniszczone.

Jednym z największych problemów pozostaje tworzenie nowych irackich sił bezpieczeństwa, zwłaszcza Irackiego Korpusu Obrony Cywilnej (ICDC), który ma stopniowo przejmować obowiązki po wojskach koalicyjnych.

W czasie wystąpień sadrystów wielu policjantów i funkcjonariuszy ICDC opuściło posterunki, zdezerterowało lub przeszło na stronę bojówek Sadra, zwanych Armią Mahdiego.

Jeszcze kilka tygodni temu wielonarodowa dywizja planowała, że  budowane od jesieni ubiegłego roku struktury Korpusu będą w stanie przejąć odpowiedzialność po rezygnujących z misji w Iraku żołnierzach z Hiszpanii. Na dodatek kilka dni temu okazało się, że  razem z Hiszpanami Irak opuszczają też bataliony z Dominikany i  Hondurasu.

"Rozpoczęliśmy odbudowywanie ICDC. Oceniam, że powoływanie nowych żołnierzy zajmie nam około dwóch, maksymalnie trzech tygodni. Po ostatnich wydarzeniach straty w ICDC szacujemy na około 25 proc., czyli zostało nam 75 proc. żołnierzy. Jeszcze część ludzi wraca" - powiedział pułkownik Tomasz Bąk, odpowiedzialny w wielonarodowej dywizji za tworzenie ICDC.

Najmniejsze straty w liczebności ICDC dywizja zanotowała w Kut i  w Hilli, gdzie zostali niemal wszyscy. Najgorzej jest w Nadżafie, gdzie z ponad 500 funkcjonariuszy ICDC zostało 117.

Wracający do Korpusu są na nowo weryfikowani. Ci, którzy byli zastraszani przez sadrystów i uprzedzili Polaków, że rezygnują ze służby w obawie o własne życie, mają szansę na nowo podjąć pracę. Dla tych zaś, którzy w czasie starć uciekli z bronią lub przyłączyli się do sadrystów, nie będzie już miejsca w Korpusie. Dowództwo wojsk koalicyjnych w Iraku zdecydowało, że wszyscy, którzy okazali się lojalni, zostaną nagrodzeni - dostaną do 200 dolarów.

W czasie starć z bojówkami Sadra w polskiej strefie Iraku zginął jeden funkcjonariusz ICDC, kilku zostało rannych. "To nie są złe liczby" - uważa Bąk.

oj, pap