Długa droga do irackiego parlamentu

Długa droga do irackiego parlamentu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie bez sporów przebiegał w Bagdadzie trzeci dzień obrad Irackiej Konferencji Narodowej, która ma wyłonić członków Rady Narodowej - namiastki parlamentu Iraku.
Delegaci niezależni zagrozili bojkotem debat.

Konferencja (planowana na trzy dni) rozpoczęła się w niedzielę. Zgromadziła 1300 delegatów. Mają się oni zająć obsadzeniem 81 miejsc w stuosobowej Radzie. 19 z nich zarezerwowano z góry dla  członków Rady Zarządzającej, którzy po przekazaniu władzy Irakijczykom nie znaleźli się w nowych władzach.

Delegaci niezależni skarżą się tymczasem, że lista członków Rady jest już praktycznie gotowa, a miejscami podzieliły się największe partie.

Niezależnym delegatom nie podoba się przyjęta procedura, która zakłada, że 81 członków Rady wybiera się poprzez oddawanie głosów na zamknięte listy. Wygra ta lista, która uzyska najwięcej głosów.

Problem w tym, że partie porozumiały się między sobą i ustaliły, jakie warunki mają spełniać listy. "Na przykład, szyici powinni dostać 52 ze 100 miejsc, ugrupowania islamskie 33 i tak dalej" -  powiedział AFP Dija al-Szukurdżi z szyickiej partii Daawa.

Inny delegat tłumaczy, że podział będzie przebiegał według odmiennego schematu: 21 miejsc dla partii politycznych, 21 dla  przywódców prowincji, 11 dla przedstawicieli irackich mniejszości, 10 dla przywódców plemiennych, 10 dla przedstawicieli organizacji społecznych i osiem dla niezależnych.

W każdym wariancie kobiety mają zagwarantowanych 25 miejsc.

Głosowanie będzie pewnie trudne, tym bardziej, że niezależni odrzucają w ogóle pomysł z listami i żądają głosowania na  poszczególnymi kandydaturami, tak, żeby przechodzili ci, którzy odstali najwięcej głosów. Na razie trwają debaty.

"Jednym z głównych punktów spornych z komitetem przygotowawczym jest to, że nie chcemy, aby partie polityczne zdominowały cały proces" - powiedział AFP były minister ropy Ibrahim Mohammad Bahr al-Ulum.

Czasem zwolennicy głosowania nad listami argumentują, że w ten sposób uda się wyłonić Radę, która będzie harmonijnie współpracowała z rządem.

Argumenty te odrzuca Ismail Zajer, redaktor naczelny dziennika "Nowy Sabah". "Od kiedy to parlament ma pracować w harmonii z  rządem! To rząd powinien być pod kontrolą parlamentu. Na tym polega demokracja!" - powiedział.

Fuad Masum z komitetu przygotowawczego zapewnia, że całą procedurę nadzorują prawnicy i nie może być mowy o żadnych nieprawidłowościach. Poza tym - dodaje - wielu delegatów niezależnych zbliża się do stanowisk zajmowanych przez partie polityczne i w jakiś sposób je wspiera.

Rada, kiedy wreszcie będzie wybrana, będzie mogła wetować rozporządzenia rządu większością dwóch trzecich głosów (i nie  później niż w ciągu 10 dni od ukazania się rozporządzenia). Musi też zatwierdzić budżet na rok 2005.

ss, pap