Sistani z misją pokoju (aktl.)

Sistani z misją pokoju (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wielki ajatollah Ali al-Sistani przybył do Nadżafu z zamiarem zaprowadzenia pokoju w ogarniętym walkami mieście. Od 13.00 czasu polskiego irackie władze wprowadziły tam zawieszenie broni.
Telewizja Al-Arabija podała, że rozpoczęły się rozmowy Sistaniego ze zwolennikami radykalnego duchownego Muktady al-Sadra. W ich rękach jest meczet-mauzoleum Alego - centralny punkt Nadżafu i cel licznych pielgrzymek. Strony mają dojść do porozumienia, jak zakończyć kryzys wokół świętego meczetu i trwającą trzy tygodnie krwawą rebelię Sadra.

Najwyższy autorytet irackich szyitów Ali al-Sistani wezwał swoich wyznawców zmierzających na jego wezwanie do Nadżafu, aby zatrzymali się na rogatkach tego świętego miasta. Przedstawiciel Sistaniego powiedział, że ajatollah chce, aby  oddani mu szyici zostali na przedmieściach dopóty, dopóki trwają rozmowy z sadrystami.

Tymczasem dziennikarz AFP podał, że tłum wtargnął do mauzoleum Alego. Pilnujący świątyni sadryści otworzyli południowe wrota -  wynika z relacji korespondenta. Może to zniweczyć plan Sistaniego przywrócenia pokoju w mieście.

W Nadżafie, najświętszym mieście szyitów, od trzech tygodni trwa rebelia, wzniecona przez zwolenników szyickiego radykalnego duchownego Muktady al-Sadra. Sistani, który nagle powrócił w środę do kraju z leczenia w  Londynie, próbuje położyć jej kres zaprowadzić pokój w mieście. W tym celu wyruszył on w czwartek rano z Basry na południu Iraku, gdzie spędził noc, w konwoju samochodów i autobusów z wiernymi, pod ochroną brytyjsko-iracką i krążących nad kolumną śmigłowców. Po drodze do kolumny przyłączali się wierni w autokarach i  samochodach osobowych. W Samawie, przez którą ajatollah przejechał przed południem, kolumna Sistaniego liczyła już ponad tysiąc pojazdów,

W środę wieczorem - jak podaje brytyjska sieć BBC - 75-letni, schorowany Sistani spotkał się z przedstawicielami tymczasowego rządu Iraku i miał z nimi omówić plan rozwiązania sytuacji w Nadżafie. Nie ujawniono jednak żadnych szczegółów.

Bezpośrednio po powrocie do Iraku Sistani zakomunikował, że ma plan zakończenia powstania w "płonącym mieście", gdzie walki toczą się już coraz bliżej meczetu-mauzoleum imama Alego, świętego miejsca szyitów. Wielki ajatollah zapowiedział, że ogłosi swój program po przybyciu do Nadżafu. Z doniesień mediów wynikało, że zakłada on zorganizowanie marszu pokojowego Irakijczyków w Nadżafie, wyprowadzenie bojowców Muktady al-Sadra z meczetu mauzoleum imama Alego oraz przejęcie kontroli w mieście przez siły irackie i wycofanie sił koalicyjnych. W centrum Nadżafu, wokół najświętszych szyickich sanktuariów, a także w innym świętym mieście szyitów - w Kufie - Sistani chciałby stworzyć strefy zdemilitaryzowane, do których wejście z jakąkolwiek bronią byłoby zabronione. Część źródeł twierdzi, iż oba miasta w całości miałyby stać się takimi strefami. Kufa znana jest z tego, że zginął tu zięć i brat stryjeczny Mahometa, Ali, pochowany w mauzoleum w Nadżafie. W meczecie w Kufie, który w czwartek stał się celem ataku, w którym zginęło kilkadziesiąt osób, a jeszcze więcej zostało rannych, często wygłaszał kazania przywódca rebelii w Nadżafie, Muktada al-Sadr.

W środę Sistani wezwał wiernych, by maszerowali na Nadżaf. Wcześniej z takim apelem wystąpił Sadr. Zdaniem komentatorów, umiarkowany Sistani, który jest jednak przeciwnikiem pozostania w Iraku wojsk koalicji, chciał w ten sposób umocnić swoją pozycję w stosunku do Sadra, postrzeganego przez wielu Irakijczyków nastawionych antyamerykańsko jako obrońcę kraju. Chciał też w ten sposób odeprzeć zarzuty, że uciekł z kraju na kurację do Londynu w chwili rozpoczęcia rebelii. W czwartek rano jednak jego przedstawiciele zaapelowali, by wierni powstrzymali się od wkroczenia do samego Nadżafu i zatrzymali się u bram miasta w oczekiwaniu na przybycie ajatollaha.

Szef policji w Nadżafie, generał Ghalib al-Dżazari w czwartek rano zwrócił się jednak do ludzi, by - ze względu na własne bezpieczeństwo - trzymali się z dala od tego miasta.

Premier Iraku Ijad Alawi, zgodnie z wcześniejszą obietnicą, zarządził 24-godzinne zawieszenie broni w Nadżafie. Obowiązuje ono od godz. 13.00 czasu polskiego. Potwierdza to wcześniejsze informacje z Nadżafu, że rozejm w tym mieście będzie obowiązywał z chwilą przybycia doń wielkiego ajatollaha Alego al-Sistaniego. Ma to mu pomóc w rozładowaniu obecnego kryzysu. Jak wcześniej zapowiadał gubernator Nadżafu, Sistani po przyjeździe do miasta ma rozpocząć "mediacje" z Muktadą al-Sadrem i jego zwolennikami.

Alawi oświadczył w komunikacie, że Sadr wykazał wolę podporządkowania się planowi rozwiązania kryzysu przedstawionemu przez wielkiego ajatollaha Alego al-Sistaniego. W zamian za dobrowolne opuszczenie świętego meczetu i złożenie broni Alawi obiecał sadrystom amnestię. Sadrowi zaś premier zagwarantował "bezpieczne przejście", jeśli położy kres rebelii, którą sam wywołał.

em, pap