Zamach w Kabulu (aktl.)

Zamach w Kabulu (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Samobójczy zamach w centrum Kabulu, w którym zginęło trzech amerykańskich szkoleniowców policyjnych, dwóch afgańskich policjantów i dwóch cywili, był dziełem talibów.
Korespondent Al-Dżaziry w Kabulu poinformował, że otrzymał telefony od dwóch rzeczników talibów, z których jeden przedstawił się jako mułła Janan, a drugi jako mułła Hakim. Mułłowie wyrazili ubolewanie, że w wyniku zamachu, który był wymierzony w  Amerykanów, zginęli również Afgańczycy.

Nieco później rzecznik talibów mułła Abdul Latif Hakimi powiadomił z  telefonu satelitarnego dziennikarza agencji Reutera, że zamach był dziełem talibańskiego zamachowca-samobójcy, który zginął na  miejscu.

Zamachowiec zdetonował ładunek wybuchowy, podłożony w ciężarówce, w dzielnicy Shar-e Naw, gdzie mieści się kilkadziesiąt biur zagranicznych organizacji i gdzie mieszkają ich pracownicy.

Jak podał afgański przedstawiciel Ministerstwa Obrony, co  najmniej dwóch afgańskich policjantów zginęło przy wejściu do  biura Interpolu; rannych zostało sześciu funkcjonariuszy lokalnej policji i kilku cywili. Twierdził on, że ładunek wybuchowy znajdował się w samochodzie, pozostawionym przed biurem Interpolu. W wyniku eksplozji zniszczonych zostało też sześć innych pojazdów.

Wybuch zniszczył biuro prywatnej firmy Dyncorp, która zajmuje się ochroną prezydenta Hamida Karzaja oraz pracuje dla rządu Stanów Zjednoczonych w Iraku - powiedział Nick Downie z  Afgańskiego Biura Bezpieczeństwa Organizacji Pozarządowych.

Downie, były żołnierz brytyjski, który doradza organizacjom pomocowym w sprawach bezpieczeństwa, powiedział, że on sam wraz z  kilkoma innymi osobami wyciągnął z budynku od pięciu do sześciu ciężko rannych, w tym kilku obywateli USA.

Szukamy zabitych, może ich być podobna liczba, mogą to być i  Afgańczycy i cudzoziemcy. Część z nich to prawie na pewno pracownicy Dynacorpu - powiedział Downie.

Poważnemu uszkodzeniu uległ też budynek mieszkalny i po chwili stanął w  płomieniach. Według mieszkańców, zginął chłopiec mieszkający w  sąsiednim domu i szewc, którego warsztat wyleciał w powietrze, a  rannych jest co najmniej osiem osób.

W pobliżu miejsca eksplozji policja znalazła drugi ładunek.

Przedstawiciele afgańskich służb bezpieczeństwa w ostatnich tygodniach ostrzegali, że w Kabulu może dojść do samobójczych zamachów i podkładania bomb w samochodach.

Siły NATO, które patrolują stolice Afganistanu, ostrzegły, że  antyrządowi bojownicy, w tym zwolennicy obalonego reżimu talibów, będą usiłowali dokonać spektakularnych zamachów, aby w ten sposób zdestabilizować kraj przed październikowymi wyborami.

em, pap