Porwane Włoszki (aktl.)

Porwane Włoszki (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
W centrum Bagdadu z biura włoskiej organizacji humanitarnej "Most do Bagdadu" uprowadzono dwie Włoszki: dwudziestokilkuletnie Simonę Pari i Simonę Torettę oraz dwoje Irakijczyków.
Uprowadzony Irakijczyk był zatrudniony w tym biurze, zaś pracującą dla innej włoskiej organizacji pozarządowej Irakijka była obecna w biurze w momencie ataku. Z doniesień z Iraku wynika, że udało się zbiec innemu Irakijczykowi, którego również próbowano porwać.

Uprowadzenia dokonało we wtorek po południu grupa około 20 uzbrojonych mężczyzn w strojach maskujących, którzy przyjechali trzema samochodami. Odjechali z uprowadzonymi, których wyprowadzili pod bronią do samochodów. Dotychczas żadna organizacja nie przyznała się do porwania.

Włoska organizacja "Most do Bagdadu" zajmuje się problemami edukacyjnymi i zaopatrzenia w wodę. Jest organizacją ochotników, utworzoną w 1991 roku w celu niesienia pomocy ludności Iraku, dotkniętej embargiem międzynarodowym za reżimu Saddama Husajna. Organizacja działała również na Bałkanach.

Na wieść o porwaniu premier Silvio Berlusconi powrócił natychmiast do Rzymu, a włoskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych powołało specjalną komórkę kryzysową. Natychmiast po uzyskaniu tej dramatycznej informacji Rada Ministrów zwołała nadzwyczajne posiedzenie. Włoski rząd robi wszystko, aby porwane wolontariuszki nie podzieliły losu dziennikarza Enzo Baldoniego, zamordowanego przez porywaczy niespełna dwa tygodnie temu.

Przewodniczący Izby Deputowanych Pierferdinando Casini wyraził zdumienie, że terroryści uprowadzili ochotniczki, które bez reszty poświęciły się niesieniu pomocy - jak to ujął - umęczonemu narodowi irackiemu. Organizacja pozarządowa, w której pracują w  Bagdadzie obie 29-letnie kobiety, została założona w 1991 roku, po  pierwszej wojnie nad Zatoką Perską, i od tego czasu wzięła udział w licznych akcjach charytatywnych.

O uwolnienie ochotniczek zaapelowali uczestnicy międzyreligijnego spotkania w Mediolanie, zorganizowanego przez Wspólnotę Świętego Idziego.

Matka Simony Pari powiedziała, że rozmawiała z córką w poniedziałek. "Była bardzo spokojna, niczego się nie bała" - mówiła.

em, pap