Mutanty wchodzą do Unii (aktl.)

Mutanty wchodzą do Unii (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Unia Europejska podjęła decyzję o dopuszczeniu na swój rynek pierwszych nasion roślin uprawnych zmodyfikowanych genetycznie.
Komisja Europejska wpisała w środę do  wspólnego katalogu nasion Unii Europejskiej 17 nowych odmian kukurydzy zmodyfikowanej genetycznie. Ale odłożyła na później spodziewane ogłoszenie propozycji dopuszczenia na rynek unijny -  jako wolnych od organizmów zmodyfikowanych genetycznie (ang. GMOs) - partii nasion rzepaku i kukurydzy, zawierających do 0,3 proc. takich mutantów.

Ubolewanie z powodu podjętej decyzji wyraziły natychmiast międzynarodowe organizacje obrońców środowiska. Ostrzegły, że  zarówno legalizacja w całej Unii nowych odmian kukurydzy, jak i  wprowadzenie progu 0,3 proc. doprowadzi do powszechnego "skażenia" żywności. Wezwały państwa członkowskie, aby skorzystały z  "klauzuli ochronnej" i zabroniły stosowania u siebie nowych nasion.

"Propozycje Komisji Europejskiej są receptą na katastrofę. Doprowadzą do powszechnego skażenia europejskiej żywności, produkcji rolnej i środowiska naturalnego i pozbawią konsumentów możliwości uniknięcia GMOs. Państwa członkowskie Unii muszą wkroczyć tam, gdzie Komisja Europejska zawiodła, i muszą zabronić tych nasion" - oświadczył Geert Ritsma, koordynator kampanii przeciwko GMOs w organizacji "Friends of Earth" ("Przyjaciele Ziemi").

Jeden z argumentów, których mogłaby użyć Polska, aby skorzystać z  klauzuli ochronnej, przytoczył we wtorek minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Przyznał, że obecnie w wielu regionach Polski, zwłaszcza tam, gdzie gospodarstwa rolne są bardzo rozdrobnione, nie da się ochronić upraw tradycyjnych przed wymieszaniem z uprawianymi obok mutantami.

"Nie wyobrażam sobie, żeby w Polsce na małych działkach w  Małopolsce czy gdzie indziej można było zachować pełną koegzystencję. To byłoby dzisiaj niemożliwe. Musi być sto procent pewności, że może być koegzystencja. W niektórych roślinach nie ma  możliwości wymieszania, ale dla większości jest" - powiedział polski minister.

W przeddzień podjęcia decyzji przez Komisję nawoływał do  ostrożności: "Generalnie nie jestem przeciw postępowi, ale w tym wypadku zalecałbym dużą ostrożność wszystkim, którzy o tym decydują, bo tak naprawdę współdecydują o przyszłości funkcjonowania żywności. Na tym etapie potrzeba więcej wiedzy" -  powiedział Olejniczak w rozmowie z brukselskimi korespondentami polskich mediów przez telefon z Noordwijk w Holandii. Uczestniczył tam w nieformalnej naradzie ministrów rolnictwa Unii Europejskiej.

Tymczasem komisarz UE ds. ochrony zdrowia i konsumentów David Byrne zapewnił w środowym komunikacie, że dopuszczona do obrotu kukurydza "została po skrupulatnym zbadaniu uzna za bezpieczną dla  zdrowia i dla środowiska. Jest od lat uprawiana w Hiszpanii i nie są znane przypadki żadnych problemów. Będzie wyraźnie oznaczona jako genetycznie zmodyfikowana kukurydza, aby dać rolnikom możliwość wyboru".

Według "Friends of Earth", spośród 25 państw członkowskich UE tylko Dania wprowadziła u siebie system pozwalający mieć nadzieję na skuteczne oddzielenie upraw tradycyjnych i zmodyfikowanych genetycznie. Prócz Danii jeszcze tylko Niemcy mają w ogóle podstawy prawne takiej ochrony.

"Friends of Earth" i mający podobne cele "Greenpeace" ostrzegają, że ustalenie na poziomie 0,3 proc. progu dopuszczalnej zawartości mutantów w nasionach rzepaku i kukurydzy, sprzedawanych jako wolne od GMOs, postawi w trudnej sytuacji rolników. "Wielu unijnych przetwórców chce mieć pewność, że nabywają wolne od mutantów surowce, aby nie przekroczyć progu ich zawartości w wytwarzanych przez siebie produktach, wynoszącego 0,9 proc." - powiedziała PAP Katherine Mill z "Greenpeace".

Chodzi o to, że zgodnie z prawem unijnym producenci mają obowiązek informować konsumentów na etykietach o zawartości mutantów przekraczającej 0,9 proc. Tylko towary o niższej zawartości GMOs mogą być sprzedawane bez takiej informacji - jako genetycznie czyste. Producenci domagają się od rolników gwarancji, że oferują im idealnie czysty surowiec, aby nie przekroczyć w  produkcie końcowym owych 0,9 proc.

Jeśli rządy unijne skłonią się do propozycji Komisji i dopuszczą informowanie o skażeniu nasion dopiero od 0,3 proc., rolnicy będą żyli w niepewności, czy w nie wprowadzają producentów w błąd i nie narażają się na odpowiedzialność w razie odkrycia, że oferowali skażony surowiec - ostrzegła Katherine Mill. Obrońcy środowiska liczą na kilka rządów, w tym zwłaszcza rządy Austrii, Niemiec i  Włoch, które obstają przy progu 0,1 proc., oznaczającym w praktyce zakaz sprzedaży nasion z jakąkolwiek domieszką mutantów.

Sytuację komplikuje to, że brak niezawodnych metod badania niskiej zawartości mutantów, a wszelkie badania są bardzo drogie. Mogą sobie na nie pozwolić władze sanitarne bardzo bogatych krajów oraz wielkie koncerny spożywcze. Te ostatnie, z Monsanto na czele, zapewniają, że naukowcom nie udało się jak dotąd dowieść szkodliwości GMOs. Ale też nie dowiedli oni ponad wszelką wątpliwość, że negatywne skutki dla ludzi i środowiska nie dadzą o  sobie znać w przyszłości - ripostują obrońcy środowiska.

sg, pap