Zarkawi winny tragedii w Hilli (aktl.)

Zarkawi winny tragedii w Hilli (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Setki zapłakanych Irakijczyków tłoczyły się od wtorku rano w szpitalnych kostnicach w Hilli, aby zidentyfikować i zabrać ciała swych bliskich, którzy zginęli w poniedziałkowym zamachu bombowym przed tamtejszym ośrodkiem zdrowia.
Gubernator prowincji Babil, której stolicą jest Hilla, Walid Dżanabi powiedział reporterom, że ze względów bezpieczeństwa nie  będzie w mieście publicznych uroczystości żałobnych i procesji pogrzebowych.

Irackie MSW obniżyło oficjalną liczbę ofiar do 106 zabitych i 146 rannych, jednak rzecznik dywizji wielonarodowej Centrum-Południe, która obejmuje swym działaniem Hillę, ppłk Zbigniew Staszków, potwierdził we wtorek informację z poprzedniego dnia o 166 ofiarach śmiertelnych.

Tak czy inaczej zamach, którego celem byli kandydaci do pracy w  policji i gwardii narodowej czekający na badania lekarskie, pozostaje najkrwawszym tego rodzaju pojedynczym atakiem od upadku Saddama Husajna.

Dotychczas najstraszniejszy w skutkach był zamach bombowy z 29 sierpnia 2003 roku przed meczetem imama Alego w świętym mieście szyitów Nadżafie. Zginęły wtedy co najmniej 84 osoby, w tym jeden z hierarchów szyickich, ajatollah Muhammad Bakir al-Hakim.

Jak to się stało?

W Hilli terrorysta-samobójca wysadził się w powietrze w  samochodzie wyładowanym trotylem i pociskami moździerzowymi. Eksplozja zabiła lub raniła nie tylko część rekrutów w kolejce przy ośrodku zdrowia, ale także dziesiątki ludzi na targowisku po  drugiej stronie ulicy.

We wtorek władze zagrodziły drutem kolczastym dostęp do bram szpitala, aby zapobiec szturmowi setek ludzi, którzy chcieli dowiedzieć się czegoś o losie swych krewnych.

Tłum kłębił się przed wywieszonymi na murach szpitala listami zabitych i rannych, krzycząc i szlochając. Ludzie przeszukiwali też stojące obok skrzynie, w których umieszczono rzeczy ofiar, w  tym dowody tożsamości.

W szpitalnej kostnicy kładziono zmarłych do trumien i wywożono furgonetkami do meczetów i domów, gdzie ciała zgodnie ze zwyczajem myje się przed pochówkiem.

Część rodzin wiezie swych zmarłych na oddalony od Hilli o 65 km najświętszy cmentarz szyicki w Nadżafie, liczący setki tysięcy grobów. Cmentarz ten znajduje się w pobliżu mauzoleum imama Alego, zięcia Mahometa. Marzeniem szyitów jest być pochowanym jak najbliżej pierwszego imama i uzyskać dzięki temu jego wstawiennictwo na Sądzie Ostatecznym.

Do zamachu przyznało się na jednej ze stron internetowych ugrupowanie jordańskiego terrorysty Abu Musaba Zarkawiego, wzywając przy sposobności mudżahedinów, by nie ustawali w walce z  "krzyżowcami i ich agentami" w Iraku.

Zamach potępiła Unia Europejska, amerykański Biały Dom, Liga Arabska i wiele rządów. Biały Dom podkreślił, że "terroryści, którzy dokonują tych ataków, są wrogami narodu irackiego i jego dążeń do zapewnienia sobie wolności i pokoju". Rada Ligi Arabskiej zaprotestowała przeciwko zabijaniu "niewinnych cywilów".

ks, pap

Czytaj też Masakra w Hilli