Bremer krytycznie o Polakach w Iraku

Bremer krytycznie o Polakach w Iraku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ani jednego dobrego słowa nie napisał o polskich wojskach w Iraku były amerykański szef władz okupacyjnych, ambasador L. Paul Bremer w wydanej właśnie w USA książce o swych doświadczeniach w Iraku.
Jak wynika z książki zatytułowanej "My Year in Iraq" (Mój rok w  Iraku), Bremer od początku był krytycznie nastawiony do  przekazania Polsce jednego z sektorów w Iraku i do kwalifikacji wojsk polskich oraz żołnierzy z innych krajów z Europy Wschodniej znajdujących się pod polskim dowództwem.

"Wojska byłego Paktu Warszawskiego mogły wyglądać dobrze na  papierze, ale nie były tak dobrze wyszkolone ani wyposażone jak oddziały amerykańskie czy brytyjskie" - pisze były amerykański administrator cywilny w Iraku.

Bremer opisuje dalej, jak w rozmowie z prezydentem George'em W. Bushem sugerował, że wojska w polskim sektorze doprowadzą do  pogorszenia amerykańskiej sprawności bojowej. Narzeka też, że  każdy z narodowych kontyngentów wchodzących w skład sił tego sektora rządził się własnymi, odrębnymi regulaminami.

Paul Bremer przytacza m.in. epizod z jesieni 2003 r., kiedy w  Karbali - mieście w polskiej strefie stabilizacyjnej - wybuchła rewolta wywołana przez radykalnego szyickiego duchownego Muktadę as-Sadra. Według niego, ówczesny dowódca wojsk amerykańskich w Iraku, generał Ricardo Sanchez, rozkazał dowódcy polskiego kontyngentu generałowi Andrzejowi Tyszkiewiczowi, aby podległy mu tam batalion bułgarski interweniował w celu rozdzielenia walczących.

Gen. Tyszkiewicz miał jednak - jak relacjonuje autor z  dezaprobatą - wyrazić "zastrzeżenia" do tego rozkazu. "Tyszkiewicz odmówił następnie przedstawienia tych obiekcji na piśmie" - cytuje Bremer słowa gen. Sancheza, który - jak pisze - był "zdegustowany" zachowaniem Polaka.

W dalszej części książki były szef władz okupacyjnych opisuje incydent z kwietnia 2004 r. w mieście Hilla, gdzie bojówki al-Sadra oblegały siedzibę lokalnego biura administracji Tymczasowych Władz Koalicyjnych (CPA-Coalition Provisional Authority).

"Gfoeller (szef tego biura) prosił polskiego dowódcę trzy godziny temu o siły szybkiego reagowania i nic się nie działo" -  cytuje Bremer z własnego prowadzonego w Iraku dziennika.

Surowiej jeszcze Bremer ocenia podległe polskiemu dowództwu wojska ukraińskie. Według niego, w czasie jednego ze starć w  Kucie, Ukraińcy najpierw przedwcześnie wycofali się z tej miejscowości i dopiero po długich błaganiach zgodzili się wrócić na odsiecz oblężonym tam Amerykanom.

Najbardziej krytyczne słowa zachowuje autor dla wojsk hiszpańskich - pisze, że w Nadżafie, gdzie stacjonowały, odmawiały one podjęcia koniecznych działań i "ich brak zdecydowania ośmielił Muktadę as-Sadra".

Paul Bremer, zawodowy dyplomata, był szefem CPA od maja 2003 do  czerwca 2004 roku. Został odwołany w momencie utworzenia tymczasowego rządu irackiego, ale zdaniem komentatorów także za  błędy w Iraku, m.in. rozwiązanie saddamowskiej armii irackiej, co  zaostrzyło nienawiść sunnitów do władz okupacyjnych. Według obserwatorów w Iraku, wykazał poza tym arogancję i brak znajomości specyfiki kultury arabskiej. Swoje niepowodzenia w Iraku ambasador tłumaczy w książce głównie tym, że Pentagon nie wysłał tam więcej wojsk amerykańskich.

ss, pap