Referendum zostało wyznaczone przez władze ustawodawcze republiki, której nie uznaje żadne państwo.
Organizacje międzynarodowe, w tym Unia Europejska i Rada Europy, już zapowiedziały, że nie uznają wyników referendum i zaapelowały do władz Naddniestrza o powrót do rokowań z Kiszyniowem w sprawie szerokiej autonomii tego terytorium.
Z kolei Rosja, która utrzymuje w Naddniestrzu kontyngent wojskowy liczący około 1.500 żołnierzy, twierdzi, że wynik referendum winien być uznany przez świat jako demokratyczne wyrażenie woli mieszkańców.
Uczestnikom referendum zadano dwa pytania: Czy popierają politykę zachowania niepodległości Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej i dobrowolnego przyłączenia się jej do Federacji Rosyjskiej, czy też wolą rezygnację z niezawisłości i integrację z Mołdawią.
Naddniestrze, zamieszkane w większości przez ludność słowiańską (Rosjan i Ukraińców), wypowiedziało w 1991 r. posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie domowej, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal całkowitą niezależność.
Zdaniem komentatora Associated Press niedzielne referendum, jakkolwiek w praktyce niczego nie zmieni, może stać się precedensem dla innych regionów dawnego ZSRR, w których działają prorosyjscy separatyści.
Podobne referendum zaplanowano na listopad w Południowej Osetii, separatystycznym regionie Gruzji.
pap, ss