Przegrany wyścig

Dodano:   /  Zmieniono: 
System ostrzegający przed tsunami nie miał szans. Tym razem natura zaatakowała zbyt szybko.
Gdy 26 grudnia 2004 r. zatrzęsło się dno Oceanu Indyjskiego, fale tsunami
potrzebowały godziny, by dotrzeć do wybrzeży Indonezji. Gdyby w tym regionie
działał wówczas sprawny system ostrzegania przed katastrofami, być może
udałoby się uratować życie tysiacom ludzi. Takiej szansy nie było tym razem
- wstrząsy nastąpiły w takim miejscu, że już po 15-20 minutach wielka fala
dotarła do stałego lądu. Naukowcy wykryli katastrofę niemal natychmiast, ale
sami przyznają, że w tak krótkim czasie bardzo trudno byłoby ostrzec
kogokolwiek. Inna sprawa, że władze Indonezji nadal nie wiedzą, w jaki
sposób przekazać informację o zagrożeniu ludziom.

Na szczęście tym razem trzęsienie było niewielkie, podobnie jak wywołana
przez nie fala, dlatego też zasięg katastrofy i liczba ofiar nie są takie
jak półtora roku temu. Natura dała więc naukowcom okazję do przetestowania
sprzętu i dopracowania procedur. Nikt nie wątpi, że będą jeszcze potrzebne.
Rejon Jawy to wyjątkowo gorące miejsce na sejsmologicznej mapie świata i
zapewne pozostanie takie przez co najmniej 10 lat.