W umiarkowanym dołku

W umiarkowanym dołku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według rankingu opracowanego przez brytyjskiego uczonego Polska jest nie tyle krajem umiarkowanie szczęśliwym, co umiarkowanie zdołowanym.
Wskaźnik "szczęśliwości" (SWL) dla naszego państwa wynosi dokładnie 196,67, co wypada dość blado w porównaniu z państwami skandynawskimi czy Szwajcarią (SWL powyżej 270), natomiast nieco lepiej niż w Europie Wschodniej, Rosji czy środkowej Afryce. W sumie trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę szkody, jakie w naszych dobrach osobistych - poziomie opieki zdrowotnej, wykształcenia czy zamożności - poczyniły dzięsięciolecia PRL. Dlatego mocno odstajemy od średniej europejskiej i nawet mocno zestresowani Japończycy są od nas szczęśliwsi.

Warto pamiętać, że w innym rankingu - gdzie kryterium była duma narodowa - wypadliśmy jeszcze bardziej blado. Tam triumfatorami były USA i kraje, które stosunkowo niedawno wywalczyły sobie niepodległość. Niestety, w naszym przypadku walka z okupantami jakoś nie przełożyła się na nasze dobre samopoczucie. To zapewne skutki naszej cechy narodowej, czyli
skłonności do narzekania. O ile bowiem Amerykanin spytany o samopoczucie automatycznie odpowiada "dziękuję, świetnie" (nawet jeśli jest chory lub ma kłopoty finansowe), to Polak z reguły rzuca "stara bida" albo tylko ciężko wzdycha.

Czy mamy szansę na awans w rankingach? Z badań naukowych wynika, że nawet jeśli zmuszamy się do pozytywnych emocji - np. przez długi czas chodzimy sztucznie uśmiechnięci - to w rezultacie lepiej się czujemy. Wniosek? Jeśli chcemy być tak szczęśliwi, jak Duńczycy, powinniśmy najpierw stać się tak dumni, jak Amerykanie.