Bycie jedynakiem to choroba sama w sobie” – napisał w 1896 r. Granville Stanley Hall, pierwszy prezes Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego. Współczesne badania psychologiczne całkowicie miażdżą jego poglądy. Naukowcy z Uniwersytetu w Ohio przebadali 13 tys. dzieci i okazało się, że jedynaki radzą sobie znacznie lepiej w kontaktach społecznych – łatwiej nawiązują przyjaźnie, są bardziej otwarte na nowe rzeczy. Wszystko dlatego, że w domu dostały więcej uwagi, atencji, dzięki temu są bardziej pewne siebie i odważniej podchodzą do wyzwań. Jak wychować szczęśliwego jedynaka? Przede wszystkim sam bądź szczęśliwym rodzicem. A poza tym:
1. Bądź asertywny!
Zwłaszcza w kontaktach z „życzliwymi”, którzy kiwając głowami, będą wygłaszali tyrady na temat złego charakteru jedynaków lub też z udawaną troską opowiedzą o ich samotności w życiu. Kwituj je uśmiechem i rób swoje. Bo choć to prawda, że dzieci potrzebują kontaktu z rówieśnikami, to badania psychologiczne pokazują, że niekoniecznie z rodzeństwem. W 2010 r. angielski Institute for Social and Economic Research wziął pod lupę 2,5 tys. dzieci i okazało się, że jedynaki są szczęśliwsze, i to nie tylko dlatego, że nie muszą z nikim rywalizować o uwagę rodziców, ale także dlatego, że nie dręczy ich rodzeństwo (50 proc. dzieci, które miały rodzeństwo, skarżyło się, że są zastraszane przez brata lub siostrę, jedna trzecia mówiła o przepychankach i biciu). Dlatego często odwiedzaj place zabaw, umawiaj się na weekendowe wypady ze znajomymi, którzy mają dzieci, zaprzyjaźnij się z innymi rodzicami z przedszkola i szkoły, by regularnie dawać jedynakowi szansę na zmierzenie się z grupą (i uwaga! daj mu się samemu z nią mierzyć, nie wkraczaj przy pierwszej łzie czy kłótni, reaguj dopiero wtedy, gdy dzieci zaczną się zbliżać do granicy bezpieczeństwa).
2. Bądź dzielny!
Trudne emocje, płacz i krzyki są naturalne u każdego dziecka, bez względu na to, czy jest jedynakiem, czy ma kilkoro rodzeństwa. Najpierw wynikają z tego, że układ nerwowy małego człowieka dopiero się kształtuje i musi poradzić sobie z przetworzeniem wielości bodźców dostarczanych przez świat (to dlatego 3-4-latki po cudownym dniu w przedszkolu potrafią w jednej chwili rzucić się na podłogę i przez 40 minut wierzgać i krzyczeć z byle powodu), a potem są efektem burzy hormonalnej (trzaskający drzwiami aspołeczny nastolatek z nosem w telefonie to norma bez względu na wychowanie, liczbę rodzeństwa i starania rodziców).
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.